Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
odważnaispłoszona,pełnakontrastów,którebyłyodrazuza-
uważalneiktóresamąchybatakżetrochęmęczyły.Corusz
przygryzaławargiiwewnętrzneczęścipoliczków,któredoci-
skaładozębówpalcemwskazującym.Widziałnerwowość
ijakąśogromnątęsknotęzaspokojem.Spokojemducha.Na
pewnojejnieprzeoczy.Obytylkonieokazałosię,żeniejest
mieszkankąGorłowa.
Tamtegowieczorusiedziałasamaprzybarzeirozmawiała
zbarmanem,pijącwódkęzustawionychprzedniąwrównym
rządkukieliszków.Wychylałatrunekfachowo,wmęskimge-
ścieizesztywnymłokciem,jakbynicinnegowcześniejniero-
biła.Czarneskórzanebransoletkisuwałysiępojejszczupłym
przedramieniu,więczakażdymrazemjepoprawiała,potrząsając
nadgarstkiem.Popółgodzinnejobserwacjipostanowiłdoniej
zagadać,alezbyłagolodowatymspojrzeniem.Spróbowałpo-
nownie,kiedyzauważył,żejestjużnieźlewstawiona.Niechciał
jejpodrywać,chciałtylkoporozmawiać,bonapierwszyrzutoka
byłainteresującaitajemnicza.Niezbyłagopewniedlatego,że
traktowałodpoczątkujakkumpla,niekobietę,jakkompana
dorozmowyiopowiadaniadowcipów,doobśmianiaświata.
Dobrze,nawetbardzodobrzesięzniągadałoianiprzezchwilę
nieżałował,żewłaśniezniąspędziłwieczór.Przezlatadzienni-
karskiejpracynauczyłsięodróżniaćludzi,którzymogąmiećcoś
dopowiedzenia,odtych,którymtylkotaksięwydaje.Postawił
jejkolejkę,potemnastępnąinastępną.Miałamocnągłowę,ale
pojakimśczasiezaczęłynawiedzaćniekontrolowaneataki
śmiechu,jakbyprzypominałojejsięcośzabawnego.Okazało
siętoznakomitympretekstemdorozmowy.Wtensposóbdo-
wiedziałsięohistoriinieznanejkobiety,przezlataukrywającej
siępodfałszywątożsamością.Oniejsamejniedowiedziałsię
25