Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
RozdziałII
Faith
Założyłamnajlepsząbiżuterię,jakąmiałam,czyliperłowąkolię,która
będziedoskonalepasowaćdomojejaksamitnejsrebrnejsukienki.
Poprawiłamczekoladowewłosyiprzejrzałamsięwlustrze.Czułam,
żejestemgotowaimogęzejśćnadół.Przytakimmężczyźniejak
Chuckzawszemusiałamwyglądaćdoskonale,niemogłamsobie
pozwolićnajednomalutkiepotknięcie.Wszystkomusiałobyć
perfekcyjne,takjakmójprawienarzeczony.Wzięłamtorebkę,która
leżałanałóżku,zarzuciłamnasiebiebiałefuterkoiwyszłamz
sypialni.
Kolejnybankiet,kolejninudniludzie,kolejnesztuczneifałszywe
uśmiechy.Cieszyłomnieto,żemogłampobyćzChuckiem.Wdomu
niemiałdlamnieczasulubbyłzmęczonypopracy.Takibankiet
toidealnymoment,abypoczućjegobliskość.
Złapałamsięporęczyizeszłampomałuposchodach.Nadoleczekał
namniemójprzyszłynarzeczonyzdwomakieliszkamiszampana.Tak,
przyszły,boabyzachowaćporządek,możeoświadczyćmisięzadwa
miesiące–takjakobiecałmojemuojcu.Potemmusząupłynąćcztery
miesiące,adopieropóźniejmożemniepoślubić.
Dziwiłomnieto,żezamieszkaliśmyrazem,ale–jaktłumaczył
Chuck–chodziłooto,bysiędotrzeć.
Posłałammuuśmiechzarezerwowanyspecjalniedlaniego.Mówił:
„jestemszczęśliwa,bojestemprzytobie”.Podałammudłoń,
aonjąucałował.Chuckbyłszarmancki,kochałmnie,ajajego.
Zakażdymrazemobdarowywałmnieprezentami,miłością.Igdytylko