Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
RozdziałIII
Ernesto
ObiecałemVictorowi,żeniebędziemydługonabalucharytatywnym.
Wytłumaczyłemmu,żemuszęsiępokazaćjakonowyprzedsiębiorca
iwspólnikChucka.Stanęliśmyprzybarze.Miałemnadziejęspotkać
tękobietę,dawałemsobiegłowęuciąć,żeonatubędzie.Mojaintuicja
rzadkokiedysięmyliła.Wtymmiejscumieliśmynajlepszywidok
nawszystkich.Victorcochwilacośsprawdzałwtelefonie,upijając
kolejnełykialkoholu.GdydosaliwszedłMasterton,azanimkobieta,
zamarłem.Tobyłaona.Jejsrebrnaaksamitnasukienkaidealnie
opinałaciało,janiemogłemsięskupićjużnaniczyminnym.
–Nacotakpatrzysz?–spytałVictor.–Słuchasztymnie?
Oczywiście,żemójzmysłsłuchuniedziałałwówczastak,jak
powinienbył.
–Słucham,mówdalej.
Zachowywałemsięjakegoista,aleniemogłemoderwaćodniej
wzroku.
StałamiędzyChuckiemagrupkąmężczyzn,ewidentnieznudzona.
Cochwilęrobiłajakieśgłupieminywprzeciwnąstronęsali.Przez
momentpomyślałem,żejestchora.Alepóźniejdostrzegłem,
żewymieniajezjakąśrudowłosąkobietą.Niewiedziałem,comam
zrobić,jakjązaczepić,abyzwróciłanamnieuwagę.
Kiedyonaskierowałasięnadrugikoniecsali,postanowiłem,
żeznównaniąwpadnę.Bezwiększychtrudnościruszyłemprosto
nanią,agdynaszeciałabyłybliskosiebie,wylałemzawartośćmojego
kieliszkanajejsukienkę.Wjejwzrokuukazałsięprawdziwymord.