Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
oneksiążki,woluminy,pisemka,luźne,zapisanekarteczki.Powujku
jednakaniśladu.WołałgoDonAntonioTramossoGalinoSanches!
jednakbezskutecznie.
Postanowiłodszukaćjakiegośprzyjaciela,znajomego,mogącego
wytłumaczyć,cosięstałozwujkiem.„Byćmożepomyślałwuj
wyjechałwjakąśdalekąpodróż”.Możemapechaiminąłsięznim
naulicy,niezauważającgowogóle.Możliwe,żeDonAntonio
zmieniłsięniedopoznania,asamMarkowyrósł.Moglinawetstać
oboksiebieprzedwystawąsklepową,nierozpoznającsięwcale,
przechadzającsię,spoglądajączalotnienatesamepółnagiepraczki
piorąceodranadonocygorącepościele.Ijużdałsobiespokój
zprzeszukiwaniemdomu.Ijużmiałwychodzić,kiedyusłyszał
charczeniedobiegającezzaolbrzymiegostosustarodruków.
Przedzierającsiępomiędzynimi,odkryłkolejnypokój,wktórym
znalazłgo,swojegoukochanegowujka,DonAntonioTramossoGalino
Sanchesa,leżącegowolbrzymimłożuotoczonymporozrywanym
baldachimem,przykrytegostertąstarychkołder,wśródwszędzie
walającychsiępowieści.
Usychający,łysiejącystarzecspojrzałnachłopaka,uśmiechając
siębezzębnymiustami:
DonMarkowycedził.Mar...Marko.
Wyciągnąłswojąstarą,pożółkłą,pozbawionąmięśnidłońwjego
stronę.Młodzienieczdałsobiesprawę,żewreszciektośwujka
odwiedził.
Starzecumierałwswoimłożuodsiedemnastutygodni.
Odsiedemnastutygodniniktniezawitałdojegodomu.Żaden
przyjaciel,oiletakiwogóleistniał,żadenznajomy,listonoszczy
domokrążca.NiktniezainteresowałsięzniknięciemDonAntonio.Być
możetenzłyczas,którywtedynastał,byłczasemogólnegoegoizmu,
wktórymkażdypatrzyłjedynienaczubekswojegonosa.Możebyła
towinaprzybywającejtłumniedoCaonadeBahiapatologii.Alboteż
towujekmłodegoszklarzaodsunąłsięodresztymieszkańców,