Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Będziemymielibrata!–Jegopiskliwygłosikbył
pełenradości.
–Albosiostrę–sprostowałszybkoAlan–iwtedy
niebędzietakfajnie.
–Właśnie,żebędzie!–Jegomłodszybrat
oczywiściemusiałwiedziećlepiejitymrazemAlanbył
pewny,żenieprzekonagozupełnienic.Samteżcieszył
sięzmłodszegorodzeństwa.Itakzawszebędzietym
najstarszym.Tymnajważniejszym.
Niebonadwzgórzemnagleprzybrałodziwną
barwę.Alanmiałochotęzostaćipodziwiaćpiękne
pomarańczowepasynabłękitnymtle–choćrazcoś
ciekawegozaczynałosiędziaćwichzapadłejwsi.
Niewielubyłotutajchłopcówwpodobnymwieku,nie
miałzkimnawetpograćwpiłkę,aGeorgebyłjeszcze
zamałynatakiezabawy,zbytłatwogobyłooszukać
iwiecznietylkopłakał.
Kolorybłyszczaływniepojętysposób.Miałochotę
wyciągnąćwichstronęswojądłońzczarnymi
odpiaskupaznokciami,choćprzezmomentpomyślał,
żeniechceniszczyćtegopiękna.Zanimjednakzdążył
pobiecwichstronęiprzyjrzećsięimdokładniej,jego
ojciec–zesrogąminą–stałjużwdrzwiachiwołałich
dodomu.TymrazemAlannieprotestował,tylko
posłusznieskierowałsięwstronędrzwi.Niechciał,
bymatkaznowupłakała.
–Ilerazymamwampowtarzać?Ilejeszczerazy?
Chłopiecspuściłgłowę,alenieodpowiedział.
Skierowałsięwstronęschodów.