Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
mniepogłowie.
–NaWilczej.Domsiętamwczorajodbombyzapalił.
Onitambyli.
–Aty?
–Janocowałemukolegi.
–Maszrodzeństwo?
–Niemamnikogo.
–Dobrze–powiedziałaponamyśle„Kalina”.Będzieszumnie
łącznikiem.
–Jachcęwalczyć–upierałemsię.
–Naraziebędzieszłącznikiem–powiedziałastanowczo„Kalina”
–Potemzobaczymy,cojesteśwart.
„Kalina”komenderowaławszystkimiłączniczkamiwokolicy:lećtu,
lećtam,zanieśmeldunek,zanieśpaczkę,zawiadomtegoatego.Mną
też,ajakże!Przeztrzydnibyłemuniejnaposyłkiiganiałem
nazawołaniepocałejdzielnicy.Tyletylko,żemnieposyłała
piwnicami,aswojedziewczynygórąpodostrzałemwbardziej
niebezpiecznemiejsca.Ionechodziłyzchłopakaminaakcję,aja
nigdy.Zazdrościłemimiznowuzaczynałemsięniecierpliwić,
żewszystkosięskończy,zanimjazacznęwalczyć.
Wdodatku„Kalina”przygarnęłapsa.NazwałagoŻabka.Piesek
niczegosobie,ładnajamniczka.Urodziłaszczeniaczkii„Kalina”
kazałamisięnimizajmować.Towarzystwobyłopocieszne.Szczeniaki
uwzięłysięnamojerękawyinogawki,takżejeszczechwilaimiałbym
ubiórwstrzępach,bozębymiałyostrejakszpileczki.Facjatęmiałem
doszczętniewylizaną,ażezwodąbyłkłopot,miałemojedno
zmartwieniemniej–niemusiałemsięmyć.Aleprzecieżnie
potoposzedłemdoPowstania,żebypsyniańczyć.Któregośdnia
„Kalina”wręczyłamiprzesyłkędla„Ziuka”,któregokompania
walczyłanapierwszejlinii.