Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Ty…mamroczędrżącymgłosem,wreszcieodzysku-
jącmowę.
Niejestemdokońcapewna,cochcępowiedzieć.Niemogę
goprzecieżoskarżyćomasowemorderstwo,niemającżadnych
dowodów.Wyszłabymnatotalnąwariatkę.Cojeśliwydarze-
niawczorajszegowieczorudziałysięwyłączniewmojejgło-
wie?Możliwe,żetozwyczajnyzbiegokoliczności,żestojący
przedemnąchłopakwyglądadokładnietaksamo,jaktypzmo-
jegokoszmaru.
Znamysię?pytazautentycznymzdziwieniem,unosząc
wysokobrwi.
Ja…jąkamsię.
Mamwrażenie,żewgardleurósłmiwielki,kolczastykrzak,
blokującmimowę.Mimowolnieodtwarzamwpamięciscenęegze-
kucjibezbronnychludzi.Przeszywamnieniewyobrażalnychłód.
Nicsięniestałostwierdzaniespodziewaniebrunet,deli-
katniesięuśmiechając,poczymspoglądanaAnnę.Możejutro
udamisięspróbowaćwaszejkawyizjeśćbrownie.Wzrusza
ramionami,jakgdybynigdynic.
Annaotwierausta,jakbychciałacośpowiedzieć,aleniejest
wstaniewydobyćzsiebieżadnegodźwięku.Wyraźnieczujęjej
irytacjęilekkązłośćnamnie.Właściwie,toniemajejsięco
dziwić.Przezmojezachowanieprawdopodobniestracimyklien-
ta,którynajwidoczniejnienależydobiednych,skorozostawia
takąsumępieniędzy,nawetnietykającswojegozamówienia.
Pochwilizaczynamwsiebiewątpić.Przecieżonwcalenie
przypominazimnokrwistegozabójcy.Muszęczymprędzej
wziąćsięwgarść.
Awięc…widzimysięjutro?pytaAnnaniepewnym,
cienkimgłosikiem.
Natowygląda.Tymrazemuśmiechnatwarzychłopaka
jestniecowyraźniejszy,cosprawia,żewpoliczkachpojawiają
musiędołeczki.