Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Tośmierćrodzicówwszystkozmieniła.Jedencholernywie-
czórzrujnowałmicałeżycie.Zniszczyłmarzeniaiprzekreślił
dotychczasoweplany,zabierająckażdąiskręnadzieizmojego
radosnegoserca.Tozabawne,jakszybkopotrafisięwszystko
zmienić.Wjednejsekundziebyłamszczęśliwa,aztwarzynie
schodziłmiszerokiuśmiech.Wdrugiejtonęłamwsmutku,
czując,jakłzypłynąpopoliczkach,imiałamochotępopro-
stuzniknąć.
Mojeidealneżyciezawaliłosięwjednejchwiliijużnigdy
niewróciło.Rodzicebylidlamniewszystkim.Mogłamrozma-
wiaćzniminakażdytemat,pytać,ocotylkochciałam.Mama
pełniłanawetrolęnajlepszejprzyjaciółki.Gdycośukładałosię
niepomojejmyśli,mogłambezobawwyżalićsięjejiliczyć
nadobrąradę.Znajomizawszemówili,żejestemszczęściarą,
mająctakdobrykontaktzrodzicami.Coprawda,toprawda…
byłamszczęściarą.
Tejdwójkiniemożnabyłoporównaćdonikogo.Niktniepo-
trafiłbyichzastąpić.Nigdyniespotkałambardziejkochającejsię
pary.Czasamimiałamwrażenie,żezdnianadzieńbyliwsobie
corazbardziejzakochani.
Niemogępojąć,dlaczegoakuratonimusieliodejść.Dlaczego
dwojeludzizsercamiprzepełnionymidobremmusiałoumrzeć?
Nigdysięztymniepogodzę.Przeklinamtych,którzymiich
odebrali.Marzę,bykiedyśzobaczyćichgnijące,zimnezwłoki.
Niechcierpiądługo,takjakcierpielimoirodzice,kiedypo-
derżniętoimgardłaizostawionoleżącychnaśrodkupustkowia.
Bezżadnejnadzieinaratunek.
Niemalkażdejnocywidzębladetwarzemamyitatyskąpa-
newgęstej,czerwonejkrwi.Jestemzmuszonapatrzećwich
pustematoweźreniceiwidzieć,jakwyciągajądomnieręce,
wołającopomoc.Zakażdymrazembudzęsięzkrzykiem,
łzamiwoczach,mokrymodpotuprześcieradłemizaciśnię-
tymgardłem.