Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zksiążekipochłonękolejnąhistorię,któranigdyniewydarzy
sięnaprawdę.Wmojejwyobraźnipojawiąsiękolejneosoby,
którychnigdyniepoznamiistoty,którychnigdyniebędziemi
danespotkaćwrealnymszarymżyciu.Marzęotym,bypewne-
gorazuktośwrzuciłmniedoświatajednejzulubionychksiążek
izamknąłnazawsze,chowającwszczelnymsejfie,poczym
wyrzuciłkluczykdogłębokiegojeziora,gdzieniktniebędzie
wstaniegoznaleźć.Niebędęmusiaławtedymyślećoproble-
mach,obowiązkachizmartwieniach.Zapomnęwszystko,co
stałosięwprzeszłości,iwkońcubędęszczęśliwa.
Naglesłyszęmęskigłos:
Płońszepcze,alejegoszeptjestnatyledonośny,żewy-
raźniegorozumiem.
Stojęjakwryta,anaplecachczujęzimnydreszcz.Pochwili
przeszywająmnieprzeraźliwekrzyki,lamentibłaganieołaskę.
Niejestemwstanieruszyćsięzmiejsca.Nogipostanawiająza-
mienićsięwdwapniedrzewzakorzenionychgłębokowziemi.
Odruchowoodwracamgłowę,spoglądajączasiebie.Sercewali
mijakoszalałe.Zasłaniamustadłońmi,kiedyzdajęsobiespra-
wę,cotaknaprawdęsiędzieje.Zaledwiekilkametrówodemnie
stoiwysoki,ubranynaczarnochłopak.Wokółniegoklęczypię-
ciorozwijającychsięzbóluludzi,którychciałapłoną.Każdy
znichokropniejęczyiprosiolitość.Kierujęwzroknadłonie
chłopaka.Wytrzeszczamoczyipotrząsamenergiczniegłową,
byupewnićsię,żenieśnię.Jegodłonieskąpanewniebie-
skich,jarzącychsiępłomieniach.Przełykamślinęiszybkoopa-
damnakolana,chowającsięzawielkimdrzewem.Desperacko
trzymamsięnadziei,żemnieniezauważył.
Wnastępnymmomenciesłyszęgłośnystrzałpistoletu.
Zciemnościwyłaniasiękobietaśredniegowzrostu.Kulaprze-
szywaramięchłopaka,którynieruszasięzmiejsca,jakbycelo-
wodałsiępostrzelić.Krewpowolizaczynawsiąkaćwtkaninę
jegokoszuli.Gęstekroplełącząsięzdeszczemikapiąnamiękką