Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Nadoleżegnamsięzbabciącałusemwpoliczek,poczym
zakładamczarnebotki.Sięgamposkórzanąkurtkę,wiszącąna
wieszakuprzydrzwiach,ispoglądamwstojącetużprzedemną
lustro.Bioręgłębokiwdech,przejeżdżającwzrokiemposwoim
odbiciu.Przezchwilęzatrzymujęspojrzenienasrebrnymmedali-
ku.Odkądzałożyłamgoporazpierwszy,anirazugoniezdjęłam.
Zastanawiamsię,dlaczegonieznajomytaksięnimzainteresował.
Cośwtymchłopakuprzyprawiamnieodreszcze.Zakaż-
dymrazem,gdyjestblisko,czuję,żejakaśniewytłumaczalna
siłapchamniedoniego.Niepojmujętego,jeszczenigdyprzed-
temniedoświadczyłamczegośpodobnego.
Ostatnirazkontrolujęwyglądistwierdzam,żeniejesttak
źle,jaknapoczątkumyślałam.
Zakładamwłosyzauszyiwciągamciepłączapkę.Annapo-
winnaladachwilasiępojawić.
Odśmiercirodzicówniebyłamnaanijednejimprezie,co
sprawia,żeczujęsię,jakbymmiałazarazprzystąpićdobardzo
ważnegoegzaminu.Jestminaprzemianzimnoiciepło,akoń-
cówkipalcówdłonicochwilędrętwieją.Spokojnie,Alex,mówię
wmyślachdoswojegospanikowanegoJa.Totylkogłupiaimpre-
za.Przeżyłaśsetkitakich!
CzekającniecierpliwienaAnnę,zdążamzetrzećniemalcały
błyszczykzust.Bezprzerwyskubięzębamidolnąwargę,prze-
stępującnerwowoznoginanogę.Jakbytegobyłomało,jeden
zpaznokcipostanowiłsiępaskudniezłamać.Kiedyśnigdynie
przyszłobymidogłowy,żebędęsięwprzyszłościtakprzejmo-
waćdurnąimprezą.Masakra…idiotyzm.Jakbymniemiałana
głowiewiększychzmartwień.Możepowinnamjednakzmienić
zdanieizostaćwdomu?Tak,towcaleniejestzłypomysł.Nie
będęmusiałaudawaćkogoś,kimniejestem,iniebędęmusiała
odpowiadaćnakrępującepytania.
Głośnepukaniedodrzwiwyrywamniezrozmyślań.Odrazu
otwieramiwitamsięzAnną,którawprzeciwieństwiedomnie,