Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział1
Sophie
Dziśjestdobrydzień.Ajeślibędępowtarzaćtosobiewystarczająco
często,byćmożenawetwtouwierzę.To,żezarazpowstaniuzłóżka
uderzyłamsięwpaluch,gruchnęłamgłowąodrzwiodszafki,
wkafejceskończyłasięmojaulubionakawa,atenświr,któryzemną
chodziłnafizykę,znówpingowałmniewiadomościami,wcalenie
musioznaczać,żeresztadniabędzierówniekiepska.Wręcz
przeciwnie,będziefantastyczna.Botakwłaśniepostanowiłam.
Nawetmandat,którywyciągnęłamzzawycieraczkipozakończeniu
ostatnichzajęć,awrazznimikolejnegodnianaUniversityofWest
Florida,niemógłtegozmienić.
Wrrr.Zgniotłampapiericisnęłamgonasiedzeniepasażera.
Apotemzapięłampasyiodpaliłamsilnik,któryterkotałtakgłośno,
jakbyzarazmiałanastąpićapokalipsa.Colesetkirazyproponował,
żejegokuzyn,siódmawodapokisielu,szwagierstryjecznyczyinny
członekjegogigantycznejrodziny,obejrzysamochód,alejakdotej
poryzawszemuzatouprzejmiedziękowałam.Dopókirzęchjeździ,
wszystkoinnejestmiobojętne.Nawetto,żeklimatyzacjaodpięciulat
niedziałajaktrzebaiżezakażdymrazem,gdyjednakzaskakuje,coś
kapieminanogi.Takjakteraz.
Głębokiwdechiwydech,Sophie.Dziśjestdobrydzień.
Powtarzałamtesłowawkółkowmyślachibyłamtymzajęta
dotegostopnia,żeniezauważyłamrowerzysty,któryzjawiłsięobok
mniedokładniewmomencie,gdymiałamzamiarwyjechaćzwąskiego
miejscaparkingowego.Wostatniejsekundzienacisnęłamgwałtownie
hamulecisamochódzimpetemsięzatrzymał.Dokładnietosamo
zrobiłrowerzysta,któryrzuciłminajpierwzszokowane,apotem
wściekłespojrzenieipokazałśrodkowypalec,dołączającdotegokilka
niezbytwybrednychsłów.
Hej,nawetcięniedrasnęłammruknęłam,choćdobrze
wiedziałam,żenajegomiejscubyłabymtaksamowkurzona.