Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
uprana?Przetrwałato?
Pospieszniewstałam,rozejrzałamsiędookoła,poczymrzuciłamsię
doplecaka.Wyjmowałamwszystkopokoleiirozkładałamwokół
siebienapodłodze.Książki,dwazeszyty,długopisy,kable
doładowania,tampony,dwaopakowaniapozjedzonychdawnotemu
batonachenergetycznych,chusteczkihigieniczne,plastry,błyszczyk
doust,tuszdorzęs,szczotkapodróżnaijeszczeparęinnych
drobiazgów.Dopieronasamymdolemojepalcewkońcuznalazłyto,
czegoszukałam.Wyciągnęłampomiętąkartkęzprogramem.
Otoon.Całeszczęście!
Delikatnierozłożyłamiwygładziłampapier,anastępnieprzejrzałam
wszystkiekroki,którezapisałamlatatemu.Niektórepunkty
poprzetestowaniuiuznaniuichprzezemnielubmojekoleżanki
zliceumzaniezbytpomocnewykreśliłamizastąpiłamjeinnymi.Ich
ostatecznaliczbawciążwynosiładwanaście.Nietrzynaście.Akrok
dwunastyobiecywałprawdziwąwolność.Jakwięcdoszłodotego,
żemogłamcieszyćsiętąwolnościąprzezzaledwiemiesiąc,zanim
Colepostawiłmójcałyświatnagłowie,hę?
Zrozmyślańwyrwałomniepukaniedodrzwi.Mimowolnie
napięłamwszystkiemięśnie.
–Tak?
Drzwisięotworzyły,alenacałeszczęścieniestanąłwnichCole.
WszparzepojawiłasięgłowaLiz.Współlokatorkawyglądała,jakby
chciałacośpowiedzieć,alezarazpotemzauważyłabajzel,któryprzed
chwilązrobiłamwswoimzazwyczajdośćuporządkowanympokoju,
izmarszczyłanos.
–Wszystkouciebiewporządku?
–Nie.Tak…Yyy…Niewiem.
Lizzmarszczyłabrwi.
–Wyglądasz,jakbyśpierwszyrazwżyciuniedostałanajwyższej
oceny–zażartowała.