Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
awkuchniniebędziejużwszystkichdomowników.Amoże
powinienemraczejpójśćzanią,żebyśmymogliporozmawiaćotym
wjejpokoju?Albowmoim?Możewcześniejpowinienemsięprzebrać
albo…noniewiem.Zadbaćoromantycznąatmosferęczycośwtym
stylu?
–Cotobędzie,stary?–Parkerzajrzałdogarnków,wktórych
mieszałemenergicznie,żebynicsięnieprzypaliło.
–Spaghetti–odparłemopryskliwie,przesuwającgonabok.
Najważniejszebyłoto,abymakaronwyszedłaldente.Mimożewcale
nierozumiałem,cotowłaściwieznaczy.Albojaktodokładnie
stwierdzić.Potrafiłemtworzyćcałeświatygieriprogramowaćjetak,
abykażdygraczdobrzesiębawił,aleprawidłowougotowanymakaron
wciążpozostawałdlamnietajemnicą.
Parkergwizdnąłcicho.
–Zostawmicośnapóźniej.–Topowiedziawszy,poczłapał
zpowrotemdoswojegopokoju.
Zerknąłemnatelefonleżącyoboknablacie.Tak,Parkerwłaśnie
streamował.Naszczęściemiałjużwystarczającowielumoderatorów,
którzypilnowalijegoczatuiwraziepotrzebymogliinterweniować,
więcniemusiałemwkraczaćdoakcjitegowieczoru.Niemniejjednak
miałemokonawszystko.ItakbyłotrudnozmusićParkera
doprzyznania,żepotrzebujepomocy,dlategoniezamierzałem
dopuścić,bypowróciłdodawnychprzyzwyczajeń.
–Cholera!–Lizcisnęłarysiknastółipodniosłasięgwałtownie.
–Cojest?!–zawołałem,onajednakwychodziłajużztabletem
irysikiem,niezaszczycającmnienawetspojrzeniem.
Okej.Notonie.Zgłosisię,jakbędziepotrzebowaćpomocy–albo
gdyznówbędzieszukaćktóregośzmilionaswoichciuchówioskarży
mnie,żeuprałemgozeswoimirzeczami.Azdarzyłosiętotylkoraz.
Jedenjedynyraz!Okej,możecztery,pięćrazy,aletakpoważnie:inni
ludziebylibywdzięcznizato,żektośwyprałimbrudnerzeczy.Tylko
nieLiz.Ajapoprostuwyniosłemtoprzyzwyczajeniezdomu.Nie
dałosięinaczejzczwórkąrodzeństwairodzicamipracującymi