Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział2
Cośwyrwałomniezesnu.Otworzyłamoczyipróbowałamzrozumieć,
dlaczegomojesercenaglezaczęłotakwalić.Dlaczegopodrugiej
stroniepokojuniesłyszałamcichegochrapaniaAmberidlaczego
promienieksiężycawpadałyprostodomojegopokoju,choćzawsze
miałyśmyzaciągnięteżaluzjewoknach.
Sięgnęłamposmartfonależącegonaszafcenocnej.Druga
czterdzieścisiedem.Żadnychnowychwiadomościtekstowych,
żadnychnieodebranychpołączeń.Nieistniałologicznewytłumaczenie,
dlaczegoobudziłamsięwśrodkunocy.Dźwiękwtelefoniebył
włączonyiustawionynadużągłośność,bowakademikumogłamspać
wyłączniezzatyczkamidouszu.Kiedyludziemieszkającyztobą
natymsamympiętrzewracająnadranemipuszczająnacałyregulator
aktualnehity,zatyczkiszybkostająsiętwoimnowymnajlepszym
przyjacielem.Jednakpowolidocierałodomnie,żeniejestemjuż
wakademiku,tylkowdomu.Wmoimłóżku.Przezotwartyukład
budynkuzbalustradąnagórzeiwysokimiścianamiwsaloniekażdy
najmniejszyhałasdocierałnagórę.
Usiadłamiprzetarłamoczy,wsłuchującsięwciszę.Dombyłstary,
alenawetpotakdługiejnieobecnościpowinnamjeszczepamiętać
odgłosytypowedlaokolicy,prawda?Jużmiałamsięzpowrotem
położyć,kiedyzdołudobiegłoskrzypnięciedesekpodłogowych.
Nieświadomiewstrzymałamoddech.MożetoHolly,którazeszła
dokuchni,żebycośprzekąsić?NiemogłatobyćStella,bozaraz
pomoimprzyjeździeposzłananocnydyżurdoszpitalairaczejprędko
niewróci.
Powinnampołożyćsięzpowrotemispróbowaćzasnąć,wkońcu
totylkodelikatneskrzypnięcie.Mojezmysłypracowałyjednak
napełnychobrotach.Pulsszalałjakpodługimbiegu,nadstawiłam
uszu,wpatrującsięwciemnośćwmoimpokoju.Znowu!Ledwo
słyszalneskrzypieniedesekpodłogowych.Toniemogłybyćprzecież
zwykłeodgłosy.Zanimzdążyłamsięzastanowić,usłyszałamkolejny
dźwięk:jakbychrzęstodłamkówszkła.Tymrazemniemiałam
wątpliwości,żektośskradasiępodomu.