Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wtamtychczasachraczejniewidywałosię
mieszkańcówwsinamotocyklachwkaskachnagłowach.
Ludziemoglijużzapomniećobabce,któranieprzebierała
wsłowach,omatceczyosamejnawetdziewczynce.Nie
moglijednakzapomniećjejwysokiegoojcaodziarskim
spojrzeniuitego,jakcodziennierozrywałciszęporanka,
jadącdofabryki.Niedałosięwyrzucićzpamięcitego,jak
tennieziemskihałasibłyskająceświatłamknęłypośród
śwituniczymdzikiezwierzę.KlanowiYiniepodobałsię
tendźwiękprzeszywającysamśrodekwioski,niemogli
jednaktakpoprostuzakazaćmuprzejazdu,zdawalisię
zupełniebezradni.Jemu,wprzeciwieństwie
dopozostałychmieszkańców,niemoglimówić,
comarobić.Zresztąonitakbysiętymnieprzejął.
Ktokolwiekwspomniałbychoćbysłowem,wstydziłsię
pochwiliwłasnegooburzenia.Najłatwiejbyłopoprostu
daćsobiespokój.Zdarzałosię,żeniektórzypocichu
kopiowalijegostyl:brylantynęwewłosach,skórzane
rękawiczki,skórzanąkurtkę,którąnosiłzimą.Narówni
jednakzmotocyklemzainteresowaniewzbudzałażona
mężczyzny.Byłanaprawdępiękna.Łatwobyłootowtak
zapadłejdziurze,alejejdelikatna,jasnaceraodwracałaby
głowy,gdziekolwiekbysiępojawiła.Jejczarnewłosy
lśniłylekkowsłońcu,oczy,nos,ustaumieszczone
napięknejtwarzywidealnejharmoniizachwycały
mijającychludzi.Miaławsobiewzruszającą,
przejmującąwłaściwośćwspólnąwszystkimkobietom,
którychfigurairuchyukładająsięwidealnej
równowadze,jakbypłynęływdzięczniewprzestrzeni.
Tragizmobecnybyłjednaknietylkowjejfizycznym
wyglądzie,przenikałtakżejejżycie.Zpokolenia
napokoleniejejrodzinaprzekazywałasobiesady
jabłkowetrzydzieściarów.Takbyłodoczasu,gdyjej