Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁPIĄTY
Sora
MiastoUse,Yusan
P
atrzącwstecz,mamwrażenie,żezgubiłomniemojewłasneoblicze.
Przyglądammusięwzłoconymzwierciadlewiszącymwumywalni.
Prostynos,twarzwkształcieserca,nienagannacera,fiołkoweoczy.
Hrabiaprzemierzałcałekrólestwowposzukiwaniudoskonałości,
młodychdziewczyn,którerozkwitnąiwyrosnąnaoszałamiająco
pięknekobiety.NanicbyłymudziecioszpeconejakGliczychorowite
jakDaysum.Nieprzeżyłybyszkolenia.Samaledwiejeprzeżyłam.
Upewniamsię,żeidealniepomalowałamustakrwistoczerwoną
szminką,iosuszamjejedwabnąchustą.Wtejwilliwszystkojest
satynoweizłocone.Pachnietuczystością,goździkamiidrewnem
sandałowym.Szlachetnieurodzenizawszemająwspaniałeprywatne
umywalnie,podczasgdypospólstwoskazanejestnabrudnepubliczne
łaźnieirzekę.Alenietutaj.Nieoni.Botomykontraoni.Onimają
wolność.Mynie.
Jestmiłatwiej,gdygardzęmoimiofiarami.
Nie,okłamujęsamasiebie.Którytojużraz?
Opieramsięomarmurowyblat.Nicmitegonieułatwi.Alealboten
człowiek,alboDaysum.Akiedyprzypominamsobietendrobny
szczegół,niemamjużwyboru,któregomogłabymdokonać,anilitości,
którąmogłabymokazać.Muszędoprowadzićtodokońca.
Poprawiamwoalkęskrzącąsięnamoichprostychwłosach.Czujęsię
głupio,noszącdlazachowaniaskromności,podczasgdymojasuknia