Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wieczorowajestniemalprzezroczysta,alestaramsięniemyślećani
osukni,anioniczyminnym.Powinnammiećtylemyśliiuczuć,
coostrze.Stalwykutawjednymtylkocelu:byodbieraćżycie
mężczyznom.Tegomnienauczono.Itojedynysposóbnaprzetrwanie
nocytakichjakta.
Drżącymidłońminaciągamkrawędźwoalki.Todziwne.Przestały
drżećwielelattemu,pokilkupierwszychzabójstwach.Wystawiam
palceprzedsiebie.Trzęsąsiętak,żezdobiącejepierścienie
przypominająrozmazanesmugi.Klejnotynależąoczywiście
doHrabiego,aleonchce,żebymnosiłajenaznakjegoszczodrości.
Obydwojewiemy,żezdarłbyjezmojegotruchła,zanimbymostygła,
alebiżuteriapasujedorolikurtyzany,którąodgrywam.
Wypuszczampowietrzeizamykamoczy.Kiedyrozchylampowieki,
dłonieprzestajądrżeć.Jestemgotowazrobićto,comusibyćzrobione.
Otwieramdrzwi.
Czekanamnie,kiedywracamdopokoju;przysiadłnakrawędzi
łóżkaniczymwygłodniałydrapieżnik.Lampypłonąsłabymświatłem,
drzwizamknięte.Jakmniemam,MaricelusSillastraciłjuż
zainteresowaniegrąpozorówwrodzajukolacjiprzyświecach.
Zdążyłrozpiąćkoszulęiodsłonićtorsorazobwisłybrzuch.Spodnie
maluźne,jegopożądaniewidaćjaknadłoni.
Umykamspojrzeniemwbok.
Dziękujęzaprzemiływieczór,mójpanie.
Podejdźbliżej,Milonakazuje.
Częstoposługujęsiętymimieniem.Imieniemkurtyzany
przejeżdżającejprzezmiastowdrodzedoTamneki.Maricelusjest
przekonany,żewpadłnamnieprzypadkiem,gdyakuratwychodził
zespotkaniazinnymilordami.
Zrezerwąkiwamgłowąizbliżamsięmałymikrokami.Krójsukni
uniemożliwiainneruchy.Zakładam,żeotowłaśniechodziwten
sposóbHrabiaprzypominami,żeniemogęuciec.Poświęcamchwilę,