Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Creedgwałtownymruchemsięgnąłrękąpod
poduszkę,aleniezdążył,boprzygniotłemmubrzuch
kolanemiuderzyłemgowtwarz.Krzyknąłkrótko,łapiąc
sięzanos.WtlesłyszałemśmiechWalkeraito,jak
przeładowujebroń.PrzycisnąłemCreedadołóżka,łapiąc
gomocnozagardło.Olivierwycelowałwjegołeb,
cosprawiło,żetengrzecznieleżał.Mójprzyjacielsięgnął
wtosamomiejsce,cowcześniejtenłysyfrajer,
iwyciągnąłspodpoduszkiklamkę.
BezżadnychsłówzacząłemobijaćCreedowimordę
zsatysfakcją.Broniłsię,aletylkochwilę.Kopałnogami
wpowietrzu,trafiającmnietylkorazkolanemwbrzuch.
Uderzałemgotakmocno,żezaczęłymniebolećpalce,
aleniepowstrzymałomnieto.Wpewnymmomencie
celowałemnaślepo,niebędącjużpewien,czytrafiam
wjegotwarz,czywpoduszkę.Przestałem,kiedy
poczułem,jakWalkerprzystawiamidopotylicypistolet,
cmokając.
PrzycisnąłemCreedamocniej,wkurwiającsięjeszcze
bardziej.Imdłużejnaniegopatrzyłem,tymbardziej
miałemochotępopełnićmorderstwo.
Beznumerów.GdziejestBruce?zapytałemostrym
tonem.Niejestemdziśwnastroju.Mamogromną
ochotęcięzabić.Gadaj.
Blondynprzedemnągłupiosięuśmiechał,nawetsię
niebroniąc.Poprostuśmiałmisięwtwarz.Nie
wytrzymałemiznówuderzyłemgomocnownos.
Gadaj,bokolacjamistygnie!zawołałWalker
zirytowany.