Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zewszystkim,czegosięnauczyłem.Cholera,byłobysprzeczne
zewszystkim,wcowierzę.
–Wporządku–mówię,bowpadamnajedenpomysł.–Nie
pojedziemydoszpitala.Zawiozęcięzpowrotemdotwojegopokoju
nadbarem.Podjednymwarunkiem.
Patrzynamnieprzezchwilęwmilczeniu,poczymnieznaczniekiwa
głowąnazgodę.
–Mójznajomyjestlekarzemijestmiwinnyprzysługę.Zbadacię
bezwpisywaniategodoakt,okej?
Wahasię,wydajesię,żezesobąwalczy,jednakponownie
przytakujeruchemgłowy.
–Okej…
–Obiecajmito,Hailee.Obiecajmi,żepozwoliszmusięzbadać.
–Obiecuję–odpowiadacichoiprzytulasiędomnie,kiedy
ponowniebioręjąwramiona.–Aleprzyrzekam,żenicztegonie
wypiłam.
Boże,mamnadzieję,żetoprawda.Takbardzonatoliczę.Prawie
taksamojaknato,żedasięnamówić,żebyzkimśporozmawiać
–zkimś,ktowie,jakpostępowaćwtegorodzajusytuacjach.
PowoliwstajęipomagamHaileesiępodnieść.Potemprowadzę
jądododge’a,otwieramdrzwipasażera,pomagamjejwsiąść
izapinampasbezpieczeństwa.Przezcałyczaswklatcepiersiowej
czujębolesnekołatanie,podczasgdymojagłowanieustanniepracuje
napełnychobrotach.
„Onategoniezrobiła”.Haileetegoniezrobiła.Alebyłablisko.
Możegdybymwporęnieprzyjechał,wybrałabyjednakinne
rozwiązanie.Gdybympojawiłsiętutylkokilkaminutpóźniej–czy
odnalazłbymjąwtymsamymstaniecoteraz?Amożeniebyłoby
tujużaniśladupoHailee,zktórąspędziłemostatnietygodnie?
Alejeszczekiedyokrążamsamochód,żebywkońcuwsiąść