Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
nadzieję,żezaprzeczy.
Nie,nie,wszystkowporządku,dziękuję.Tylkodziśjestostatni
dzień…Musimypotwierdzićliczbęgości.
Achtak,przepraszam,byłampewna,żepotwierdzałam,coś
musiałomisiępomylićskłamałam.Oczywiście,żebędę,zanicnie
opuściłabymtegodnia!Pokładysłodyczy,jakiebyłamwstanie
zsiebiewykrzesać,zaskoczyłynawetmniesamą.
Towspaniale!Dorotazdawałasięnaprawdęcieszyć.Powiedz
mijeszczetylko…Zakładam,żebędzieszzosobątowarzyszącą?
Wjejgłosiepojawiłasięnutaniepewności.
Mojarodzinawiedziała,jakpodchodzędokwestiizwiązków
iwolelimnieotoniepytać,bozazwyczajobrywałoimsię
zawtrącaniewmojeżycieprywatne.Gdyakuratbyłamwdobrym
nastroju,tozawszeodpowiadałamtosamo:jakpojawisięktoś,kto
będzienatozasługiwał,tozprzyjemnościąwamgoprzedstawię.Taka
odpowiedźzwykleichsatysfakcjonowała.Rozumiałamjednak,żetym
razemDorotapytawkonkretnymcelu.Zresztą,nigdyniezapytałaby
otozewścibstwa.Zabardzoszanujeczyjąśprywatność.
Tak,będęzkimśodparłam,niezastanawiającsięszczególnie
nadtym,ktotobędzie.Zazwyczajpartnerównaweselawybierałam
wostatniejchwili.Wyjątkiembyłyśluby,wktórychuczestniczyłam,
będącjeszczewzwiązku.Aletobyłolatatemu.
Powymianiejeszczekilkuuprzejmościpożegnałyśmysię.
Odłożyłamtelefonnabiurkoirozparłamsięwygodniewfotelu.
Odwróciłamsiędookna,zktóregorozpościerałsiępięknywidok
napanoramęmiasta.Wzięłamgłębokioddech.Sięgnęłamdotelefonu
biurowegoiwcisnęłamnumerMarty.
Tak?Odebrałaniemalodrazu.Siedziałacoprawdatuż
zamoimidrzwiami,aleniemiałamsiływstaćidoniejpodejść.
Marta,czymogłabymcięprosićokawę?Bateriemisiępowoli