Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Iniesiadajnaniej,bozrobisięjajo!–krzyczyTruskawa.
–Kolegadobrzeprawi,polejciemuoranżady,dziewczęta.–Brat
Karpiachybarobisobieznaswszystkichjaja,aleskądmożemy
towiedzieć?–Aterazcościpokażę.–Jurekwyciągazkieszenimałe
niebieskiepudełeczkozkrememNivea,zdrugiejchusteczkę,nakłada
trochębiałejsubstancjinapiłkęigładzi,gładzi,gładzi,ażcałamaź
wsiąka.–Tojestprawdziwaskóra,musiszdbaćoniąjakoswoją
dziewczynę.
–Weźprzestań–Karpiusięczerwieni.
–Mówięserio,musiszoniądbać.Kiedyktośbędziechciał
cijązabrać,bijsięznim.
–Będę.–Karpiuniewyobrażasobie,żebyktokolwiekmógł
muzabraćukochanąpiłkę.
–Jakktośbędziechciałzabrać,proszępana,tojagoprzegonię.
–Tytusjestjużgotowydobitki.
Żabapatrzynapiłkęzpożądaniemwoczachiprzezchwilęsię
zastanawia,czybyjejmożeniewyrwaćkoledzeinieuciecznią
dodomu,aletoprzecieżbezsensu,bowszyscyitakdoskonale
wiedzą,gdziemieszka.
Karpiumarzy,żebygościesobieposzli,akiedytonastąpi,umyje
piłkę,nałożynaniąkremipójdziespać.Aonabędzieleżeć
napoduszce.Raznajakiśczasotworzyoczy,żebysprawdzić,czy
rzeczywiścietutajjest.Pierwszyrazmyśli,żenaprawdękochabrata.
***
TytusiKarpiuwycwanilisięnadobreiterazwprzedszkoluciągle
robiąwszystkonietak,jaktrzeba,żebytylkootrzymywaćkary.Kiedy
wiosnąidziemytopićmarzannę,akilkupijakównadrzekąrzucapod
adresemnaszejpaniteksty,którychzabardzonierozumiemy
(„Ruchaszsię?”,„Pokażcyce!”),onidwajmaszerująnaczele,
trzymającdziewczynyzaręce.Mówiąwszystkim,żeznimichodzą,
cojestwsumieprawdą,wszakciąglegdzieśchodzimy.
Karpiu„oddał”TytusowiJagodęKwiecieńzato,żetenpożyczył
munatydzieńsportowebmwzMatchboxazczerwono-granatowym
dachemiotwieranymidrzwiami,sammaszerujezaśwparzezArielą
Biedronką,ponieważuważa,żejesttonajpiękniejszepołączenie
imieniaznazwiskiem,izapowiedziałjużwdomu,żesięzniąożeni.
SkoroTytuszwędziłmatcełańcuszek,toonpodprowadzapierścionek
iwręczagoArielce,jakmówinaswojąukochaną.Sprawaoczywiście