Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁPIĄTY
NADMIARMIŁOŚCIŁAMIĄCYKOŚCI
Barbaraotworzyłaoczynadługoprzedtym,jak
zadzwoniłbudzik.Obokniejchrapałmąż.Całydom
pogrążonybyłwciszyprzerywanejtylkoodczasu
doczasubulgotaniemwrurach,oddechamiśpiących
iskrzypieniemłóżka.
Próbowaławstać,aleniemiałasiły.Listarzeczy,które
powinnadzisiajzrobić,rosłazkażdąkolejnąsekundą
spędzonąwpozycjihoryzontalnej.Brakowałojejenergii.
Ulatywałazniejbezpowrotniejakpowietrzezprzekłutego
balonika.Niemogłasięztympogodzić.Wciążbyła
potrzebna,miałaobowiązki,ajejrodzinaoczekiwała
odniejpomocyioparcia.Czterycórkiisynradzilisobie
jakpotrafili,byłaznichdumna,alenieumiałasobie
wyobrazić,cobędzie,jeślijejzabraknie.ALucek?Mąż
zachowywałsięczasemjakdziecko.Nieporadny,wiecznie
rozkojarzony,napewnoumarłbyzgłodu.Niewesołemyśli
sprawiły,żewżołądkupoczułaskurcze.Nadludzkim
niemalwysiłkiempodniosłasięiciężkospuściłanogi
nazimnąpodłogę.Wświetleulicznejlatarniwyglądały
trupioblado.Palcamiwymacałakapcie,wsunęławnie
stopy,anaramionanarzuciłaprzetartąpodomkę.Kilka