Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Dziękipowiedział,naciskającczerwonąsłuchawkę
nawyświetlaczu.
Soniastałachwilęzamyślona.Zrobiłosięjużcałkiem
ciemno.Jedyneświatłodochodziłoześrodkadomu,
wktórymdalejpracowałzespółtechniczny.Myślała
otym,żeniepamiętałajużnawet,kiedyostatnirazbyła
naspotkaniuzeznajomymi.Popracy,zazwyczajzupełnie
wyczerpana,wczołgiwałasiępodciepłykocioglądała
telewizjętakdługo,zasnęła.Poparugodzinachbudziła
sięnagleprzedwłączonymekranemzkołataniemserca
inajczęściejniemogłajużzasnąćdorana.Terazmyślała
otym,copowiedziała,gdyrozmawiałazLwemprzez
telefon.Żematrzydzieścilatichciałabykogośznaleźć.
Tylkojakmiałatozrobić,niewychodzącprawiezdomu?
Romanszkolegamizpracyniewchodziłwgrę.Podniosła
oczy.Rozejrzałasię.
GdziesamochódludzizZakładuMedycyny
Sądowej?zapytałajednegozprzechodzących
funkcjonariuszy.
Jużpojechali.
Takszybko?
Tak,uznali,żemusząwziąćgodozakładunasekcję,
boniewstaniepotakimczasieniczegotaknaoko
stwierdzić.Wisielecłupnąłznienackanapodłogę,gdy
próbowaligościągnąć.Facetnadrabiniestracił
równowagęizłapałzaramiędenata,wszyicośchrupnęło
ipochwilitylkogłowawisiała,aresztaciałależała
natymmłodszympatomorfologunapodłodze.Gdybynie
to,żewszystkimnamsięchciałowymiotować,topewnie
byśmysięśmiali.Wkażdymrazietamcichyba
towyczuli,bobardzoszybkozebraliresztkifaceta
doworaipojechali.
AhapowiedziałaSonia.Skoroonijużpojechali,
tonamnieteżjużczas.