Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
sięnatylerozłożyć,żebyzapaskudzićcałypokój
iuniemożliwićszybkiewykluczenieudziałuosóbtrzecich.
PogłębszychoględzinachSonianiebyławstanienawet
wyodrębnićszyidenata,gdyżopadniętaskóratwarzy
zlałasięztorsem.Gdybyktośwcześniejpodciął
muszyję,niemogłabywięctegozauważyć.Niemiała
wyboru.Musiałaterazsterczećwmokrych,cuchnących
butach,wypełniająckolejnepapiery,podczasgdyjej
partnerAdamprzechodziłcośpomiędzyzałamaniem
nerwowymaciężkimkacemnatylnymsiedzeniuich
furgonetki.
Niewolisztegorobićwsamochodzie?
Młody,nieznanyjejwcześniejmężczyznawbiałym
ubraniuochronnympodszedłdoniejodtyłu,spoglądając
nawypełnianeprzezniądokumenty.Soniaodruchowo
przysunęłajedoklatkipiersiowej,takbynieznajomynie
mógłprzeczytaćtego,conapisała.
Tozdajesiępapierydlamniepowiedział
mężczyzna,ściągającmaseczkęztwarzy.Jestem
nowympatomorfologiemnastażu.DominikSadowski.
Aaa,sorry,niewiedziałampowiedziałanieco
zawstydzona.AspirantkaSoniaCzech.
Tak,wiem.Kolegamówi,żetwardazciebiebabka.
Podobnojakojednazniewieluniewymiękasznawidok
parodniowychciał.
Tyteżniewymiękasz,skorotujesteśdobrowolnie
mówiącto,odganiałapapieramimęczącekomary.
Tujestsłabeświatło.
Tak,alemójkolegapotrzebujeterazchybatrochę
spokojuisamotności.Dzisiajbyłjegopierwszydzień
wterenie,więctrafiłdosyćpechowoodpowiedziała
Sonia,wskazującnależącegowsamochodzieAdama.
Będziemusiałprzywyknąć,oilechcesiętym