Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
GdzieśdalekostądRW2010StanisławTruchanTAOARIADNY
ściichęcizabarykadowaniasięwciasnympokoju,najlepiejzapancernymidrzwia-
mi.
Wysiadłairuszyłaprzedsiebie,wkładającwkażdykrokdwarazywięcejener-
gii,niżbyłopotrzeba,zupełniejakbychciaławyładowaćzłyhumornabetonowejna-
wierzchniperonu.Innychwysiadającychpozostawiładalekowtyle;gdytamcidotarli
dopierodobramkiwprzejściu,onajużwchodziładobrudnej,zapuszczonejpocze-
kalni.
Naglezamarłazjednąstopąpowietrzu.Jakiśniezrozumiałyimpulszmusiłdo
odwróceniagłowy.
Międzypomalowanymiwbiało-czerwonepasybarierkamiprzechodziłstarszy
odniejokilkalatchłopakwniebieskimT-shirciezmocnospranymiczarnymiapli-
kacjami.Elwirzewydałosię,żeskądśgozna.Aleskąd?Napewnoniewidziałago
wpociągusiedzielichybawdwóchróżnychwagonach.Czykiedykolwiekwcze-
śniejgospotkała?Tegoniepotrafiłasobieprzypomnieć.Mimotowyglądałznajomo:
itwarz,isylwetkazczymśsięjejkojarzyłyzjakimśniewyraźnymobrazemprze-
szłychwydarzeń...
Opuściłastopęnabetonowąposadzkę.
ChłopakwniebieskimT-shircieniewszedłdobudynku.Ruszyłwkierunkuza-
rastającejtrawąrampy,gdziewdawnychczasachrozładowywanowagonyzwęglem
iskładowanopniedrzewwyciętychwokolicznychlasach.Pójdziepewniedomia-
steczkanaskróty,wyjdzienaulicęścieżkąukośnieprzecinającąnasyp.Podobno
wdawnychczasachSOK-iściwlepializatomandaty;terazmożnabyłochodzićpo
rampiebezprzeszkód,przynajmniejdopókiniepojawisięnapisNIEDEPTAĆ
TRAWNIKÓW.
Elwirazauważyła,żenieznajomynakrótkąchwilęzatrzymałsię,mijająckępę
pokrzywiłopianów,bujniekrzewiącychsięobokkoślawegochodnika.Sprawiał
wrażeniezaskoczonegotymwidokiem.AwięcbyłwTrzcińcunieporazpierwszy.
Najwyraźniejzdziwiłgobrakobskurnegokiblazbiałychcegieł,któryjaksiędo-
23