Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
GdzieśdalekostądRW2010StanisławTruchanTAOARIADNY
Chłopakniecoprzyspieszył.Onateż.Wkilkaminutpóźniejonzwolniłizaczął
sięrozglądać,potemwyciągnąłzplecakabiałąbejsbolówkęizałożyłnagłowę–ajej
wtymsamymmomenciewpadłkamykdobuta.Ściągająclewegoadidasa,pomyśla-
ła,żeterazwyglądatak,jakbygośledziła,itobardzonieudolnie.
Wytrzepałakamykipodniosłagłowę.Dopierowtymmomencieodkryła,że
najbliższybudynekjestsklepem.Właściwiesklepikiem–jednymzwieluprowadzo-
nychdawniejprzezGS-y;pełnotakichbyłopowsiachinaperyferiachmałychmia-
steczek.Terazczęśćznichstałapustaipopadaławruinę,inneznalazłynowychwła-
ścicieli.TenprzyZielonejwciążdziałał;drzwibyłyotwarte,nadnimiczerwieniłasię
reklamaCoca-Coli,anatyłachbudyneczkustałzbityztopornychdesekstolik,osło-
niętyprzedpromieniamisłońcaparasolemozdobionymnapisemBROK.Pewniestali
bywalcysklepumielizwyczajzasiadaćtamprzypiwie.
Terazławkiprzystolikuokupowałaparamłodychludzi:kobietawbiałejko-
szulcezczarnymsymbolemAnkhimężczyznawT-shirciezdobnymwbrodateobli-
czejakiejśgwiazdyheavymetalu.Onapochylałasięnadkoślawymblatem,onśle-
dziłznudzonymspojrzeniemharcesikorekwkoronachkrzywychjabłoni,otaczają-
cychzarośniętychwastamiprostokątfundamentówwiejskiejchałupy,zktórejpozo-
stałatylkokupapotłuczonychdachówek.
Elwirarozpoznałaich:toonistalinaskrzyżowaniuZielonejiPolnej,gdypociąg
wjeżdżałnastację.Chybatutejsi.Ajeślinie,topewniewysiedlizautobusunaprzy-
stankuprzedskrzyżowaniem.Mogliteżprzyjechaćpociągiemzprzeciwnejstrony,
zKrakowa.
Mijającsklep,obejrzałasięizobaczyła,wcowpatrujesięnieznajomakobieta.
Całyblatzasłanybyłkartami.Czyżbypasjans?Takpodrodzedodomu?
***
Adajednymruchemdłonizgarnęłakartyzestolikaispojrzałanamęża.
–Widziałeśich?–zapytała.
25