Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁ3
Wdrodzedodomuomałosięnieprzewracam.Miałamrację,wtej
suknibiegaćsięnieda.
Koregromimniematka,gdywpadamdośrodka;podchodzi
iprzygładzaluźnekosmykimoichwłosów.Cotywyrabiasz?
Szarżujeszniczymwściekłybyk!
Ojciec…udajemisięwykrztusić.
Olosie!Gestempełnymtroskimatkapodnosidłońdoust.
Zjawiłsięprzedczasem.Kore,odsuńsię.Niechcisięprzyjrzę.
Posłuszniepostępujękrokwtył,rozglądamsięprzytym,
podziwiającprzygotowaniapoczynionenacześćZeusa:połyskujące
oliwą,nadzianefetąkarczochy,suszonaciecierzycaobtoczona
wziarnachsolitakgrubych,żepołyskująwblaskuświatła;tarty
zkremowymserem,marynowanewarzywa,kruchewypieki
zjeżynowymdżememituzinychlebkówprzyozdobionychkwiatami
dekoracyjnymiijadalnymi,którestworzyłamspecjalniedlaniej.
Pomyślałam,żetojejsięspodoba:kwiatipożytekdlagospodarstwa
wjednym.
Wszystkototylkonapokaz,ojciecnawetsięniepoczęstuje.
Poczynikilkakąśliwychuwag,pokażemi,gdziemojemiejsce,
apotemruszydalej,bypoświęcićuwagęswoimulubionymdzieciom,
azwłaszczakobietom,którekiedyśmujedadzą.
Możebyć,dobrzewyglądaszstwierdzamatka,wyraźniesama
sobiepróbujedodaćkurażu.Tylko,Kore,kiedyonjużtubędzie,