Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
PROLOG
Zesnuwyrwałmniedźwiękbudzikawtelefonie.
Wyciągnęłamrękęspodkołdryiwcisnęłamfunkcję
„drzemka”.Ledwiewtuliłamtwarzwpoduszkę,gdy
irytującepikanieznowuzaświdrowałomiwuszach.
Otworzyłamjednookoidotknęłamkciukiem
wyświetlacza.
–Ocholera!–Wyskoczyłamzłóżka,złapałam
koszulkędobieganiależącąnastosieinnychrzeczy,
włożyłamsportowebutyiwybiegłamzdomu.
PognałamdostacjiprzyAstorPlace,pojechałam
metremdoCentralParkuipopędziłamdonamiotu,
wktórymmieściłosięcentrumrejestracjiuczestników
biegu.Zdyszanajużwchwiliprzybycia,stanęłamoko
wokozkobietązdługimiczerwonymipaznokciami
iuniesionymibrwiami.
–Kochana,maszdwadzieściaminutspóźnienia
–oznajmiła.
–Aletojedenzbiegówkwalifikacyjnychdomaratonu
nowojorskiego.Zostałmitylkoten.Niechmipani
pozwolipobiec–odparłambłagalnie.
Położyładłonienaplastikowympojemniku
znumeramistartowymi,zacisnęłaustaipowiadomiła
mnie:
–Biegjużtrwa.
Gdywyszłamznamiotu,łzystanęłymiwoczach.Nie
płacz,powtarzałamsobiewmyślach.Nietutaj,Lauren,
niewCentralParku.Jednakniebyłamwstanie
powstrzymaćłez.Kiedyzamrugałam,spłynęły