Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
mipopoliczkach.
Zespuszczonągłowąprzeszłamprzezpark
dofontannyBethesda,skądlubiłyśmyzGizelle
obserwowaćłodzienastawie.Gizellemiałaproblem
ztylnąlewąłapą,przezconiebyławstaniepokonać
schodówwbudynkubezwindy,wktórymmieszkałam.
DwojemoichprzyjaciółmającychdomwMainezabrało
jądosiebienakilkatygodni.Dziękinimmogłamwrócić
domiastaipracować,alebezGizelleczułamsię
wtymżemieściesamotna.CaitliniJohnzapewniali,
żewszystkozniądobrze,żeoszczędzałapęiposłusznie
przyjmujelekarstwo.MiaławrócićdoNowegoJorku,
jaktylkojejstansiępoprawi…
Przynajmniejtakąmiałamnadzieję.Niestety,nie
byłamtegopewna.Nasamowspomnieniechorejłapy
Gizelleogarniałmnielęk.
Odetchnęłamgłębokoiotarłamtwarzkoszulką.Okej,
Lauren,nieprzejmujsię.Stratajednegobiegu
tojeszczeniekoniecświata.Ktopowiedział,żenie
możeszzorganizowaćsobieprywatnegobiegu?Nikt
ciniezabronipokonywaćkolejnychkilometrów.
Przełknęłamłzyizaczęłambiec.Wspięłamsię
poschodachiznalazłamsięmiędzywiązami,
wyobrażającsobie,jaktowarzyszącamiGizellestawia
naziemiogromnełapy,jaktozwykłarobić,zanim
okulała.Obiegłamstawzkaczkami,pomnikAlicji
wKrainieCzarów,apotemwybiegłamzparkunaPiątą
Aleję.
Biegłambezzatrzymywania.Odrozgrzanegobetonu
paliłymnienogi.ZewzględunaupałGizelleitak
dzisiajniewyszłabyzemnąbiegać,chociaż