Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
taświadomośćnieprzeszkodziłamiwtym,bym
wyobraziłasobieumojegoboku.Kiedyzamknęłam
oczy,niemalsłyszałamjejłapynabetonie.Wcoraz
szybszymtempiepokonywałamPiąAleję,lawirując
wsobotnimtłumienaManhattanie.Zkażdymkrokiem
czułamsięlepiej.
DotarłamdoSiódmejUlicyiprzekroczyłamAvenue
A.Rozważałamprzebiegnciekolejnychkilometrów
wstronęEastRiverPromenade,alezamiasttego
przystanęłamprzedswoimbudynkiem.Wypuściłam
zpłucpowietrzeioparłamdłonieokolana.Wydech.
Wydech.Wydech.Zopaskinaramieniuwyjęłam
telefon.Miałamtrzynieodebranepołączenia.
IwiadomośćodCaitlinwpoczciegłosowej.Prosiła,
żebymoddzwoniłajaknajszybciej.ChodziłooGizelle.
Wspinałamsięposchodach,ciężkodysząc.
OcochciałazapytaćCaitlin?OjedzenieGizelle?Ojej
leki?
Niektórereceptymiałazrealizowaćwaptece
wmiasteczkuKittery.Możepojawiłsięjakiśproblem?
Podwunastokilometrowymbiegutwarzmipłonęła.
Sercetłukłosięwpiersi,gdyotwierałamdrzwi.
Pierwsze,cozobaczyłam,topustelegowiskoGizelle.
Spojrzałamnatelefon,zbierającsięnaodwagę.Dzwoń,
Lauren.Wszystkobędziedobrze.
Gizellezjawiłasięwmoimżyciupewnegoletniego
dniawTennessee.Sześćlattemu,gdymoirodzicebyli
jeszczerazem,zanimzamieszkałamwNowymJorku
izaczęłambiegać.Iszybkostałasiękimświęcejniż
mojąnajlepsząprzyjaciółką.
WybrałamnumerCaitlin.