Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zaklinować,isięgnęładłoniądalej,podciągającciałowstronę
wyjścia.
*
Bosestopyzapadałysięwśniegu,lodoweopiłkiraniłyskórę,ale
niezwracałanatouwagi.Biegłapokrytągłębokimpuchem
ścieżką,nieodwracającsięzasiebie.Zaledwiekilkanaściekroków
odbudynkuusłyszałazajadłeszczekanie.Dopierowtejchwili
dotarłodoniej,nacosięzdecydowała.Wcześniejwykonywała
narzuconesobiezadania,niebrałapoduwagęewentualnych
konsekwencjidecyzji.Zupełnieniepomyślałaotym,żemogą
miećtutajpsa,przecieżwcześniejniesłyszałagoanirazu.
Czułamrowienienakarku,cierpłajejskóranaszyiigłowie,
zupełniejakbyszczekającabestiamiałazachwilęwbićwte
miejscakły.
Niemiaławieleczasunadecyzję.Budynek,wktórym
trzymano,obrzuciłazaledwieszybkimspojrzeniem.Drewniana
chatkapokrytabyłagrubąśnieżnączapą,zkominaunosiłsię
dym.Wokółrozciągałsięnieprzeniknionylas.
Dwiekoleinywśniegudostrzegłajewświetleksiężyca.
Ruszyławzdłużnichwstronęprześwitupomiędzydrzewami.
Tomusiałabyćdrogadojazdowadoposesji.Modliłasię,byzza
zakrętuwyłoniłysięjakieśbudynki,byktośusłyszałjejwołanie
opomoc.
Dobiegłotrzaśnięciedrzwiiczyjśokrzyk.Strachznówniemal
sparaliżował.Zabrakłojejtchu,sercebiłojakszalone.Nigdy
wswoimżyciuniebiegłatakszybko.
Pogońjużzaniąruszyła.Przekleństwazdawałysięcoraz
głośniejsze.
Las.Zazakrętemwidziałajedynienieprzeniknionączerń
szpalerudrzew.Musiałazbieczdrogi,wiedziała,żetudopadną
wciągukilkuminut.Uskoczyławbokizapadającsięwśniegu
pokolana,ruszyłapomiędzydrzewamiwdółstoku.Bałasię,
żezarazugrzęźniewjakiejśzaspie.Naszczęścieśnieżnaskorupa
podstopamiwkrótcestałasiępłytszaitwarda,jakbygęsty
baldachimgałęzinadjejgłowąochroniłziemięprzedśniegiem.
Wreszciecośzaczęłosiędziaćpojejmyśli.Terazpotrzebowała
przedewszystkimodrobinyszczęścia.Wiedziała,żejeśliwybrała
złykierunekucieczki,odmrozistopyiopadniezsił,zanimznajdzie
pomoc.Jeślinawetudajejsięumknąćprzedporywaczami,
toumrzezwychłodzenia.
Jakdługobiegła?Wydawałojejsię,żewieczność,choć