Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
moimzdezorientowanymumysłemipospieszyłam
zwyjaśnieniami.
–PropozycjaJonathanabrzmiinteresująco,bardzo
interesująco.–Próbowałamdodaćdomojegogłosu
trochęentuzjazmu,alebyłotoniezwykletrudne,gdyż
ciężkobyłomiwydobyćsłowaprzezzaciśniętegardło.
Mamaodprężyłasięnieco,ajejoczyznówzaczęły
błysz-czeć.Niespodziewaniezdałamsobiesprawę,
żerozbłysłyodnieuronionychłez,któresięwnich
pojawiły.Poczułam,żezaczynampanikować.
Nie
mogłam
jejzawieść,przynajmniejniewtejchwili.
Próbowałamprzełknąćślinęizmusiłamsię
douśmiechu,odkładająckruchąporcelanowąfiliżankę.
–Zastanowięsięnadtymi…zobaczymy…
Matkawyciągnęłarękęidotknęłamojejdłoni.
Uroniłakilkałez,którezwilżyłyjejciemnerzęsy
ispłynęłynapoliczki.
–Beth–powiedziała–niemanikogo,kogobardziej
wolałabymwysłaćdoJonathananiżciebie.
Byłamwzruszona,aleiprzestraszona.Ztrudem
przełknęłamślinę,razjeszczespróbowałamsię
uśmiechnąć,wstałamzkrzesłaiskładająclekki
pocałuneknamatczyneczołowyszłamzoranżerii.
Musiałamuciecgdzieś,gdziebędęmogłapomyśleć,
pobyćsama.Całymójświatwirował,ajaczułam,
żejeślinieprzejmęwkrótcekontrolinadtym
wszystkim,towkońcuwylecęgdzieśwkosmos.
Dladobramamybyłamskłonna
rozważyć
opcję
staniasiępaczkąwysłanądoJonathana.Byłamnawet