Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
godzinywcześniej,policjiniebyło,ajaniepomyliłam
adresu.CzułamsięjakwMatriksie.Apotemwtelewizji
zobaczyłamrelacjęzdniailudzistojącychwkolejkach
popączki.Wtedydomniedotarło.Zasypiałamwśrodę
wieczorem,obudziłamsięwTłustyCzwartek.Myślałam,
żespałampiętnaścieminut.Przespałamcałądobę.
Kruklekkoprzymrużyłoczy.Widziała,żesię
zastanawia.
Dlategosprawatwojejbroni,jeślitozniejzabito
ofiarę,przestajebyćtakstrasznietajemnicza.
Myślisz,żektośmnieuśpił,wykradłmiją,zabił
ipodrzuciłzpowrotem,gdyspałam?Niebyło
natoczasu.
Myliszsię.Byłomnóstwoczasu.
Sammówiłeś,żezabójcamiałtylkopółgodziny
pomoimodjeździe,abyzabić.Wtymczasienie
dotarłamnawetdodomu.Brońmiałamprzysobie.
Poczekajmynabalistykę.Jadłaścośpoprzyjeździe
dosiebie?Piłaścoś?
Miałtakąminę,jakąjużzdążyłauniegowidzieć,
kiedynacośwpadł.Jednakwiedziała,żemusisięmylić,
boniepowiedziałamuwszystkiego.
Wypiłamtylkoreddsazbutelki.
Będęmusiałdostaćsiędotwojegomieszkania.
MecenasWinsztajndaciklucze.
Atwoirodzice?Jeszczenieprzyjechali?
Drgnęła.Nicnieodpowiedziała.Niechciałaotym
rozmawiać.
Sławek,niktniemógłwejśćdomojegomieszkania,
gdyspałam.
Czemu?