Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–MamtakiłańcuchzabezpieczającyWiesz,montuje
sięgopoto,bydrzwiuchylałysiętylkonapewną
szerokość.Zawszegozakładam,gdyjestemwdomu.
Abygozdjąć,trzebacałkiemzamknąćdrzwi,jestzbyt
krótki,abydałosiętozrobićwinnysposób.Gdybyktoś
chciałwejśćdomnie,gdyjestemwdomu,musiałbynie
tylkootworzyćzamki,aleteżprzeciąćłańcuch.Towciąż
możliwe.Aleniemasposobu,abywyjśćzmieszkania
izałożyćłańcuchzpowrotem.Możnatozrobićtylko
odwewnątrz.GdyprzyszedłBroniewskizpolicją,
łańcuchbyłzałożony,musiałamgozdjąć,żebyotworzyć
drzwi,pamiętam.
–Aokna?
–Niesprawdzałam,alewdomubyłociepło,żadnych
przeciągów.
Krukdelikatnieprzebierałpalcamipostole.Twarz
musięściągnęła.Skrzywiłsię.
–Sądwiemożliwości–powiedział.–Pierwszatotaka,
żemimołańcuchanadrzwiachizamkniętychokienktoś
jednakwszedłdotwojegomieszkania.Zrobiłto,żeby
podrzucićdosejfubroń,zktórejuprzedniodokonał
zabójstwa.Drugamożliwość
Urwałispojrzałjejgłębokowoczy.
–Jakajestdruga?–spytałatkniętazłym
przeczuciem.
–ŻetotyzabiłaśAdamiaka.