Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
dlatego,żejestsilnaistaćjąnawiele.Poprostu
wytrzymanieizałamaniesiębyłytaksamomęczące.
–Zabójcamusiałbymiećteżbroń,którakalibrem
odpowiadatwojej–powiedziałostrożnieKruk.–Albo
byłatotwojabroń.
Spojrzałananiegozwyzwaniem.
–Wzięłampistoletdlabezpieczeństwa,alenie
strzelałamzniego.Popowrociedodomuzamknęłam
gowsejfie.Byływnimwszystkienaboje.
–Toznaczy–rzekłwolnoKruk–żejeślizabójstwa
dokonanowtymtrzydziestodwuminutowymokienku
poopuszczeniuprzezciebieposesjiAdamiaka,strzały
niemogłypaśćztwojejbroni.Miałaśjąprzysobie.
Zaśmiałasię.Zabrzmiałotojaksłaby,nerwowy
chichot.
–Wierzyszwto?–spytała.
Nieodezwałsię.Niemusiał.
–Bojęsię–powiedziałacicho.
–Wiem,Marta.
–Bojęsię,cowykażeanalizabalistyczna.Tak,miałam
pistoletcałyczasprzysobie,niestrzelałamzniego,
potemwłożyłamdosejfu.Ajednakpolicjant,który
goztegosejfuwyciągnął,twierdził,żezmojejbroni
strzelanoirzeczywiście,brakowałowniejdwóchnaboi.
Rozumiesz?Broń,któraniestrzelała,strzelała.Może
też,choćniemogłazabić,zabiła?Myślęotymbez
przerwy.
Słuchałjejuważnielekkopochylony,poważny.Wielki
facetwzbytznoszonejmarynarce.Pomimotej
marynarki,byłjejnajwiększąnadzieją.
–Analizyjeszczeniema–rzekł.–Zostawmy