Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
szeroka,zmałymiustamiispiczastąbrodą.
Zatowoczachprzelewałysięczarneoceany.
Samaniewiemodparłagłosemosoby,którejjest
wszystkojedno,dlaczegorobiróżnerzeczy.
Przepraszam,zamalowujęśmierć.
Zamknęłazasobądrzwiprzepraszającymgestem.
Komisarzstałprzezchwilę,zastanawiającsię,
cotomiałoznaczyć.Wyjąłwizytówkęizostawił
nawycieraczce.Miałnadzieję,żewiatrjejnie
zdmuchnie.
Narazieniemiałszczęścia,araczejniemiała
goMarta.Wkońcuoniątuchodziło.Wykorzystał
okazję,byprzejśćnatyłydomu.Byłtamniedużytaras
iprzeszklonedrzwizamykanenazamekpatentowy
prowadzącedoogrodu.Mogłypełnićrolędrugiego
wejścia.Stojącprzynich,niewidziałdomusąsiadów,
którzyjakpoinformowgoWinsztajnpowiadomili
policjęostrzałach.Całyogródbyłzatodoskonale
widocznyzokieninnegodomuiraczejtylkostamtąd.
Odzachoduposesjagraniczyłazparcelą,naktórej
postawionojedyniefundamentysporegodomu
izarzuconobudowę.
Wogrodzeniupotejwłaśniestroniebyłafurtka,
azaniąpiaszczystałachazrytaoponamisamochodów.
Prawdopodobniekiedyśbędzietudrogawewnętrzna,
alejużterazkierowcyskracalisobietędydrogę.Kruk
popatrzyłnaśladynapiasku,zastanawiającsię,czy
ktośzadałsobietrud,żebyjezdjąć,apotemodwrócił
sięwstronędomu.
Zaszybątarasowychdrzwizamajaczyłakobieca
postaćiKrukdostrzegł,żePaulinaAdamiak,trzymając