Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wrękuwałekmalarski,przyglądamusięzwnętrza.
Lekkoskinąłgłową,aleniezareagowała.Wjej
postawiebyłocośrozpaczliwiebezbronnego,jakby
wysyłaławświatwołanieopomoc,niezdającsobie
ztegosprawy.
Poczułwyrzutysumienia,żełazipojejterenie,choć
niewyraziłanatozgody.
Wróciłnaulicę,gdziezostawiłsamochód,aleminął
goiskierowałsiędodomusąsiadów,zokienktórych
widaćbyłoogródAdamiaków.Niktniezareagował
nadzwonienie.Przespacerowałsponownieprzed
ogrodzeniemAdamiakówizadzwoniłtymrazemdotych
sąsiadów,którzyzawiadomilipolicję.Możebyłototylko
złudzenie,aleczułnasobiewzrokPaulinyAdamiak,
jakbyśledziłajegopoczynania.
Znowuniemiałszczęścia,boniktsięnieodezwał.
Krukpomyślał,żedzisiajjużnicniezwojuje,
zatojutrozranaudasiędokogośbardziej
gościnnego.
DobandytyilichwiarzaBartoszaKani.