Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zewzruszenia,skoropowtarzałwyrazyJakóbaimalowałtroskliwość
jegodlamłodszegobrata,orazodwagę,żesiępuścilitaksamopas,
iwiarębezwzględnąwopiekęMatkiBoskiej.
Ateraz,kiedywieszpaniowszystkiem,dodał,raczmnie
wyprowadzićzkłopotu.Copocznęztemichłopcami?Opuścićich,
znaczytyle,couwolnićsięodichciężaru,którymógłbymwszakże
znieść.Przedemnąjednakdalekadroga;idęzpułkudoojczystego
domu,któryjestoddalonyztądjeszczeotrzydzieścimil.Jakim
sposobemwlecsięztemibiednemidziećmi,podeszczu,błocie
iwietrze?Aprzytemniemamżony,anigospodarstwa,nikogo,coby
nadnimiczuwał.Mójbrattrzymagospodęjakpani,itakżenie
wiedziałby,coznamizrobić;moichrodzicówjużdawnoBógpowołał
doswojejchwały,mojesiostrywyszłyzamążimajądośćkłopotu
zeswojemidziećmi,niemógłbymzatemnarzucaćimnowegociężaru
ztychbiednychchłopców.Ach,panigospodyni,wydajeszmisiętak
dobrą,powiedzzatem,cobyśuczyniłabędącwmojempołożeniu?
Cobymuczyniła?rzekłagospodyni.Samadoprawdyniewiem.
Alenigdyjednaknieopuściłabymtychdzieci.
Ijatakmyślęodparłgość.
Tylkożedrogadopańskiejojcowizny,jestzbytdalekadla
małychdzieci,dodałazamyśliwszysię.
Właśnietosamomówiłem,odpowiedziałMoutier.
Otóżwiemtylkoojednymśrodku,alepanzapewnesięnie
zgodzisz.
Ktotowie,raczgopaniwymienić.
Zostawpanmniedzieci,odpowiedziałagospodyni.
Moutierspojrzałzdziwiony,młodapanizarumieniłasiępodjego
spojrzeniemispuściławdółoczy,jakbywstydzącsięnierozsądnej
propozycyi.
Zarazzgóryprzewidziałam,rzekłapochwilizakłopotana,
żetosiępanuniepodoba.Naturalniepanmnienieznaszibyćmoże
obawiaszsięnawet,abymniezaniedbaładzieci,choćnapozórwydaję
siębyćdobrąiczułą.
Nie,drogapani,niemyślałemnicpodobnego,rzekłprędko
Moutier.Tylko...tylko...niewiemdoprawdyjaktopani
wypowiedzieć.Jestempanibardzowdzięczny,szczerzeobowiązany...
ale...
Wywiedzsiępanomnie,rzekłagospodynijakbygochciała
uspokoić...idźpandoksiędzaproboszcza,dokowala,dorzeźnika,
dopowroźnika,dopananauczyciela,dopiekarzaidowieluinnych