Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
świeżemasło,rzodkiewisałatę.
—Tymczasemprzekąścietrochę,zanimpieczeńbędziegotowa.Ser
imasłodoskonałe,rzodkiewświeżaasałatadelikatna.
Moutierprzysiadłsiędoswychtowarzyszy;Jakobnajpierwej
poczęstowałbratazupąapotemsamzacząłjeśćbobyłgłodnyijadł
chleb,masło,kartofleipieczeńipiłjabłecznik.Wszystkobyło
wyśmienite!
Jakóbokazywałbratuprawdziwiewzruszającątroskliwość,tak,
żeprawieosobiezapomniał.
—Biednedzieci,myślałMoutier,którygobacznieśledziłicobysię
byłoznimistało,gdybyichkapitanniewynalazł.TenJakóbmaczułe
serce;jakażtopieczołowitość,jakatroskliwośćwzględemmłodszego
brata.AleżmójBoże,cojapocznęztemichłopcami?
Gospodynirównieżniezmierniebyławzruszonąmiłościąbraterską
Jakóba,jakniemniejpatrzyłazupodobaniemnapiękną,szlachetną
twarzMoutier.Oczekiwałazniecierpliwościąprzyrzeczonego
opowiadaniaichcącpobudzićgościadorozmowy,podałanastół
najlepszyjakimiałajabłecznik.
Moutierjeszczejadł,gdyjużdzieciukończyłyswojąucztęibujały
sięnakrzesłachziewając.
—Idźciedzieci,pobawciesiętrochę,rzekłMoutier.
—Dokąd?zapytałJakóbwesołozeskakującibiorączarękęPawła.
—JasamniewiemodpowiedziałMoutier.Raczmipani
powiedzieć,gdziebymmógłwysłaćchłopców,żebysiępobawili,
nieczyniącnikomuprzykrości.
—Idźciedoogroduchłopcy,odpowiedziała,otwierająctylnedrzwi,
nakońcualeiznajdzieciebeczułkęwodyidzbanek;żebysięwamnie
przykrzyłomożeciepolewaćkwiatyirozsadęogrodową.
—Czymogęumyćbrataisiebietąwodą,zapytałJakób.
Gospodynipozwoliła.JakóbiPawełpobieglidoogrodu;zkąd
niezadługodałysięsłyszećichwesołerozmowyikrzyki.
Moutierjadłpowolimocnozamyślony.Gospodyniusiadła
naprzeciwkoniego,oczekującnazakończenieśniadania,żeby
sprzątnąćnakrycie.SkoroMoutierwysączyłostatniąkroplękawy
zfiliżanki,spojrzawszynagospodynięiopierającsięnastolełokciami,
rzekłzuśmiechem:
—Czekaszpaninaopowiadanie,jakieciprzyrzekłem,nieprawdaż?
Niejestonodługieibyćmoże,samadopomożeszmidojego
zakończenia.
Opowiedziałtedyospotkaniusięzchłopcami,głosjegodrżał