Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
jakowybornieprzyrządzony.Pozjedzeniuzupy,chciałapowstaćElfy,
żebyprzynieśćpasztetzbobrem,leczjąpowstrzymałMoutier,
mówiąc:
—Darujpani,aleobowiązkiemmężczyznjestsłużenieprzystole
damom;pozwólmiwięcabymcięwyręczyłwtymrazieiumniejszył
fatygi.
—Rzeczywiście,wtrąciłapaniBlidotśmiejącsię,należyszpanjuż
poczęścidorodzinynaszej,odchwilipowierzeniamiswychdzieci;
czyńwięctak,jakbyśbyłwwłasnymdomu.
—Maszpanisłuszność,istotniewydajemisię,jakbymbył
pomiędzyswojemi,dlategoteżrozporządzamsiętakąswobodą.
Obiadprzeszedłbardzowesoło;Jakóbbyłszczęśliwywidząc
zjakimapetytemjadłbratjegoPaweł.PoobiedzieMoutierwysłał
dziecinapodwórze,zapaliłfajkęirozmawiałzobecnymigośćmi,gdy
tymczasemobiesiostryzajęłysiędomowemiporządkami.
JakóbiPawełwyszlinaulicę,zciekawościąprzypatrywalisię
handlowikorzennemuorazsklepomrzeźnikaipiekarzait.d.Tym
sposobemdostalisięażnawieś,gdziespotkaliośmioletniego,licho
odzianegochłopca,któryzwielkątrudnością,dlabrakuodpowiedniej
siły,ciągnąłwielkiwórzwęglami.Cochwilaprzystawałocierając
rękąpłynącypotzczoła.Wyglądałbardzonędznieibyłnadzwyczaj
chudy,tak,żeJakóbzdjętylitościązbliżyłsiędoniego,pytając:
—Dlaczegociągniesztakiciężkiworek?
—Bomitakmójpankazał,odpowiedziałchłopiecbolejącym
głosem.
—Trzebamubyłopowiedzieć,żejestzaciężkinatwojesiły.
—Nieodważyłbymsięnato,bozpewnościąbymnieobił.
—Czyontakiniedobry?
—Cicho!szepnąłchłopiec,trwożliwieoglądającsiędokoła,jakby
usłyszał,miałbymzaswoje.
—Dlaczegotedypozostajeszwsłużbieupodobnegoczłowieka?
—Bomiętamoddano,aprzytemmuszęuniegosłużyć,bonie
mamnikogo,dokogomógłbymsięudać;niemamjużdawnoaniojca,
animatki.
—TotaksamojakjaiPaweł;odparłzwestchnieniemJakób,ale
uczyńtak,jakjazrobiłem;prośMatkiNajświętszej,żeby
cidopomogła,azobaczysz,żepospieszyzpomocą;onataka
miłosierna.
—Nieznamjejwcaleinawetniewiemgdziemieszka.
—Ijatakżeniewiem,gdziezamieszkuje,odpowiedziałJakób,nic