Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Przepraszampanią,rzekłnakoniec,niesłyszałemanipani
wołania,anijejsamejniespostrzegłemwcale,takbyłemzaczytany
wmojejaraczejwpaniksiążce,dodałzuśmiechem.Nie
przypuszczałem,abyksiążkakiedykolwiekmogłabyćtakpouczającą,
takciekawą.Właśniestanąłemnaopisiearesztu;opisjest
fotograficznierzetelnyiprawdziwy.Siedziałemrazwareszcie
zpowodufałszywegoraportu,niebędączgoławinnym,wksiążcezaś
tejjestonotakprzedstawione,żezdawałomisię,sięjeszczewnim
znajduję.
Cieszymię,żenatrafiłeśpantutajnaksiążkę,którasiępanutak
podobała;jeżelipanżyczyszsobiedokończyć,możesztakową
zatrzymać.DostanęinnąodksiędzaProboszcza,bomaich
podostatkiem.
Zatrzymamzwielkiempodziękowaniem,odpowiedział
Moutier,przeczytamcałąisądzę,żewpłynieonanamojewiększe
udoskonaleniesię.
Opodtymwzględem,niepotrzebujeszpanwcaleksiążekpanie
Moutier;wydajeszsiędalekolepszymniżinni.Aleprzyszłyśmytutaj,
jaimojasiostra,żebypanapoprosićdoobjadu,botojużgodzina
druga.Dziecigłodneaipanzapewneniebędzieszsięskarżył
nabrakapetytu.
ToprawdapaniBlidot,odśniadaniaupłynęłojużkilkagodzin
izprzyjemnościązasiądędoobiadu.
MontierukłoniłsięElfy,którejdotądnieznałjeszczeitowarzyszył
obukobietomdopokojujadalnego,wktórymdzieciczekały
oddawna.
Pawełchciałjeśćpalcami,alegopowstrzymałodtegoJakób,
mówiąc:
PoczekajPawle,bądźgrzecznym,wiesz,żeniemożnaniczego
dotykać,bezpozwolenia.
WięcproszęcięJakóbiepozwólmijeść,rzekłPaweł.
Niemogę,ponieważniemamdotegoprawa.
Alejajestemgłodny,mniesięjeśćchce,zawołałPaweł.
PoczekajjeszczechwilęPawełku,jaktylkonadejdziepan
Moutierzgospodyniądomuiinnemiosobami,zasiądziemydoobiadu.
Czychwilatrwadługo?O!patrz,jużnadchodzą.
Rozpocząłsięobiad.
JakóbusadowiłPawłanakrześle,tużoboksiebie,aby
goobsługiwać.Moutierzuczuciemżyczliwościpatrzyłnaobu
chłopców.Podanonaprzódkapuśniak;któryMoutierwielcechwalił