Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Usiadłampodoknem,obserwując,jakpięknazimazostajezamną.
Miałamwrażenie,żetuunas,naprzedmieściach,byłoodrobinę
piękniej,wyjątkowo.MieszkałamwMierzynie,niewielkiejwioscepod
Szczecinem.Byłotuspokojniejniżwsamymcentrummiasta,bardziej
wiejskoiklimatycznie.Rodzicewybudowalitudomodrazu
poślubie,bochoćobojepracowaliwcentrum,marzyliomałym
domkunaobrzeżachzwielkimogrodem,dziećmiipsem.
Rzeczywistośćzweryfikowałaichplany,boniemajągromadkidzieci,
tylkomnie.Zatomamypsy,dwaowczarkikaukaskie,które
wyglądająjakuroczepuchatemisie.
Włączyłamaudiobookioparłamgłowęoszybę,starającsięnie
zasnąćinieprzegapićprzystanku.Kiedywkońcudotarłamnalekcje,
przysiadłampodsalątużobokMaurycego,któryrozmawiałoczymś
zRóżą.Przywitałamsięskinieniemgłowy.
–Comyśliszotymnowym?–KoleganachyliłsięprzezRóżęiwbił
wemniespojrzenie.
Wzruszyłamramionami,niebardzowiedząc,copowinnam
powiedzieć.
–Comamsądzić,nieznamygojeszcze.
–Nonibytak,alejakiśtakidziwnyjest,wycofany.Siedzisam,nie
udzielasięnakonfienamess...Znikimniegada.
–Atyjakbyśsięczuła,gdybyśnaglezostałaprzeniesiona
odznajomychdozupełnieinnychludzi?Wdodatkutakich,którzycię
obgadują,zamiastpodejśćipogadać.
Nowychodziłznamidoklasyjużodtygodnia,nadalznikimnie
nawiązałwiększegokontaktu.Nieudzielałsięnalekcji,jakbybył
obecnytylkociałem,nieduchem.Intrygowałmnie,zerkałamnaniego
wielerazyzukrycia,zastanawiającsię,cosiedzimuwgłowie.
–Jakjesteśtakamądra,tosamaspróbujdoniegozagadać...
Japróbowałemjużwcholeręrazy–odpowiedziałpółsłówkami.
Wstałamzmiejsca,otrzepującspodnieiprzyjmującwyzwanie
odMaurycego.PrzecieżArielniemógłbyćażtakcichyinieśmiały.