Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Światłośćztobą,zacnylordzieLeśniadzie.–Gurtskłoniłgłowę,
przykładajączwyczajowopięśćdopiersi,gdyeleganckiElisejczyk
wszedłdoGwarnejBieluszy,jedynejgospodywDagengul.
Niewielkiedomostwooferowałogościomzaledwiejednąskrom-
nąizbębiesiadną,aleitakstanowiłodlatutejszychulubionemiej-
scespotkań,rozmówiwszelkichcelebracji.Unoszącesięwokół
zapachyswojskiego,smakowitegojadłanieodmienniegruntowały
motywację,byodwiedzaćtenprzybytektakczęsto,jaktylkosiędało.
–Światłośćztobą,najprzebieglejszyzGhallów.–Siwiejącymęż-
czyznaodwzajemniłgestiuśmiechnąłsięwyjątkowoserdecznie.–
Jaktamsezonłowny?Czyjegoowoceuczyniącięnajbardziejoble-
ganymkupcemwtymrokunatarguwŚnieżnej?
–Nawetjeślinieznakomitetowary,towyrobionaprzezdeka-
dyrenomamegoimienianapewnotosprawi–odrzekłbrodacz
zuśmiechem,równieżpozwalającsobienaewidentnieprzyjacielski
tonwypowiedzi.
Wielkaestyma,jakąGurtdarzyłznamienitegowysłannikakoro-
ny,zaskakującowspółegzystowałazprostolinijnązażyłością,która
niepostrzeżeniewytworzyłasięodsamegopoczątkuichkontaktów.
ogromnaróżnicawpozycjispołecznejorazmajętnościzaskakują-
conieusztywniałaichrelacji.
–Ajakzdrowietwojejmatki?–zapytałLeśniad,dającjedno-
cześnieznakwłaścicielowikarczmy,bypodałtrunek.
Barczystyrozmówcawestchnąłzrezygnacją.Przeczesałwodru-
chubujnąbrodęupstrzonąróżnokolorowymikamyczkamiwple-
cionymiwlicznewarkocze.
–Zezmiennymszczęściem,jaktomawiają–rzekłzasępiony.–
Sądzę,żejejstanjestdalekobardziejzwiązanyzgorycząmyśli
trawiącąduszęniżzwiekiemczyinnymiprzypadłościami.Niejest
jeszczeażtakleciwaanischorowana,najakąobecniewygląda.Po
prawdziesłabowanietejniegdyśtwardejkobietyzaczęłosię,gdy
36