Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
przedpołudniowespotkanie.Teo,wspanialemówisz
popolsku.
Skądwiesz,jaksięnazywam?
Żonamimówiłaowaszymspotkaniu.
RenataisiedzącanieopodalZuzannazaczęłykręcićsię
niespokojnie,gdynieoczekiwanieodstołuwstałaCamilla
VogeliuśmiechnęłasięsympatyczniedoOrłowskich.
Mójsynmawspaniałydarnawiązywanianowych
znajomościpowiedziałapoangielsku,wyciągającrękę
wstronęRenaty,apotemRoberta.JestemCamilla
Vogel.PoczymspojrzałanaMartina.Miłopanaznowu
widzieć,paniedoktorze.Panmniechybaniepamięta,ale
przytylupacjentachtonicdziwnego.Spotkaliśmysię
wprzychodniprzyklinicznej.
Tak?Przepraszam,rzeczywiścietwarzwydawała
misięznajomaodparłMartin.
Możepaństwodosiądzieciesiędonas?Będzienam
bardzoprzyjemnie.Samenartytozamałodomiana
dobrejzabawy.Najejustachwykwitłpromienny
uśmiech.Zarazpoproszękelneraodostawieniestołu.
Niewypadałoodmówić.Renatatrochęsiębałareakcji
córki,gdypowejściudojadalnizauważyrodziców
siedzącychrazemzCamilląVogel.Przepędziłajednak
zgłowyobrazgniewnejIzyirównieżsięuśmiechnęła.
Dziękujemyzazaproszenie.Będzienambardzomiło.
Tomójmąż,Georg,aSuziniemuszęchybapani
przedstawiaćpowiedziałaCamillabezkrzty
niezadowolenia.Skinęłarękąnakelnera.Lorenzo,czy
mógłbypandostawićdużystół,żebyśmymoglisię
wszyscypomieścić?Mamnadzieję,żeJohanijegożona
równieżdonasdołączą.
KelnerszybkospełniłżyczenieCamilli.