Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
siebie.Coraznamiętniejcałowałmojeciało.Niebyłomiejsca,któregoniedotknąłustami.Delikatnierozsunął
mojeuda.Poczułamjegodłonie,potemusta.Penetrowały,szukały,odkrywały.Zzamkniętymioczami
poddawałamsiępieszczotom.Leżałam,niezdolnawykonaćżadnegoruchu.Powolizalewałamniefalagorąca.
Podjegodotykiemmojeciałosięroztapiało.Najpierwwolno,potemcorazszybciejzaczęłamspadaćwprzepaść.
Pochwilitam,gdzieprzedtembyłyusta,poczułamjegomęskość.Czułam,jakwchodziwemnieipokonawszy
barierę,poruszasięwmoimwnętrzu.Szybko,corazszybciej!Jegopulsująceruchynabierałycorazwiększej
intensywności.Naglerozlałasięwemnieciepłalawa…Półprzytomnaczekałam,żebyrozsypanenamiliony
kawałkówmojeciałoznowustworzyłocałość.Magiaprysła.Błyskświatłasprowadziłmnienaziemię.
Cholerajasna!Dlaczegoniepowiedziałaś,żetotwójpierwszyraz?!Gdybymwiedział,nietknąłbymcię!
UsłyszałamwściekłośćwgłosieRoberta,gdypatrzyłnaplamkrwinapościeli.
Przepraszam,zarazwypiotoprześcieradło.
Przestańpieprzyćoprześcieradle!Czyśtyoszalała?!Nieznaszfacetaiidzieszznimdołóżka?!
Znamysiędwatygodnie.Kochamcię.Zakochałamsięwtobiejużpierwszegodniawyjaśniłamcichutko.
Kurwa!Niepierdolmituomiłości!Zabezpieczyłaśsięchociaż?Oczywiście,żenie!Myślałem,żewiesz,
corobisz!Jeszczemiciążapotrzebna!Niemyśl,żemniezłapiesznadziecko!Mowyniema!warknął
wściekle.WyjeżdżamdoStanówiniemamzamiaruwiązaćsiętutajznikim.Pamiętaj,totwójproblem,nie
mój!
Przerażonajegowściekłością,zaczęłampłakać.
Nieryczmitu!Przestańdodałjużdelikatniej.No,uspokójsię.Przepraszam,zdenerwowałemsię.No,już
dobrze.
Przygarnąłmniedosiebieizacząłdelikatniegłaskaćpowłosach.
Noproszę,niepłacz.Dawnoniemiałemdziewicy,chybawliceum.Studentki,atymbardziejabsolwentki
dawnojużniminiesą.Jaktysięuchowałaś?!Jakjużzacząłem,todokończę,jaktrzeba.Nauczęcięseksutak,
żebytwójmążbyłzciebiezadowolonypowiedziałuśmiechającsięlekko.Zakilkadni,jakwszystkosię
zagoi,zaczynamynaukę.
Naprawciękochamszepłam.
Mówiłem,żebyśniegadałabzdur!znówsięzniecierpliwił.Niechcęsłyszećomiłości.Odkochajsię,
itoszybko!JeszczejednawychowananaMniszkównie!jęknął.
NaDanielleSteel.Totakababskapowieściopisarkadodałam,widzącjegominę.Mniszkównynielubię.
Czywy,dziewczyny,wszystkomusicieokraszaćmiłością?Spojrzałnamniezrozbawieniem.Weźsię
lepiejzajakąśinnąliteraturę.
„Sztu
ko
cha
nia”czy„Nie
do
lecno
ty”deSade’a?Toteżczytałamdodałampochwili.
A„Pa
mięt
ni
kiFan
nyHill”?Bardzopouczacalektura.
Czytałam.
Takagrzecznapanienkaitakieświństwaczyta?!
Wtymmomenciezadzwoniłtelefon.Robertspojrzałnazegarek.
Czywyściezwariowali?Wiecie,któragodzinaijakidziśdzień?powiedziałnapowitanie.Jestem
podyskotece…Cholerajasna.Dobrze,przyjadę.Pochwiliodłożyłsłuchawkę.
Osiódmejmuszębyćwszpitalu,niespodziewanydyżuroznajmił.Musimyszybkosięwyspać!
Niemogłamzasnąć.Długoprzewracałamsięzbokunabok,podczasgdyRobertspałwnajlepsze.Wstałam
wcześnieranoiposzłamdołazienki,apotemdokuchni.TutajzastałmnieRobert.
Coturobisz,dlaczegonieśpisz?
Robięciśniadanie,przecieżmusiszcośzjeść.Zrobiłamciteżmockawę.
Popatrzyłnamniezezdziwieniem.Wziąłfiliżandoręki.
Zaskakujeszmnie.Nigdyżadnadziewczynaniezrobiłami,samazsiebie,śniadania.Zazwyczajjem
wszpitalu.Nodobrze,zjemjedkanapmruknął,widzącmojąminę.
Kilkanaścieminutpóźniejjechaliśmyjużsamochodem.
Przepraszam,żeniezawiociędodomu,alesięśpieszę.Gdziecięwyrzucić?zapytał.
ZKopernikaprzejsiępodHalę,tammamtramwaj.
Damcinataksówkę.
Szybciejbędzietramwajem.Taksówkamijeżdżęwostateczności.Nielubiętaksówkarzy,pokelnerach
tonajwięksizłodziejeoświadczyłam.PrzezrokjeździłamzpracyzJaszczurówwnocy,zawszesamą
trasą,izawszepłaciłamróżcenę.Oprócztegojestemoszczędnadodałam.
Zauważyłemzaśmiałsię.Zadzwońdomniewponiedziałekprzedsiedemnastą,pójdziemycośzjeść.
Zatrzymałsamochódicmoknąłmniewpoliczek.
Doponiedziałku,pa.
Dodomudotarłamprzedósmą.PoddrzwiamizastałamśpiącegownajlepszeJurka.
Cotyturobisz?!
Czekamnaciebie.Wracaszodniego?
Wpuściłamgodomieszkania.Dobrze,żetodziesiątepiętro,niedziela,ósmarano,inaczejsąsiedzimieliby
oczymrozprawiać.