Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Uszkierstreściłodkryciesynów.Wświetlefaktu
znalezienianapoligoniezwłokzarównośladywlesie,
jakiznalezionywstarymmłynienóżnabierałynowego
znaczenia,mogłysięokazaćpowiązanezmorderstwem.
Barnabazlekceważyłdoniesieniachłopców,bouważał,
żeichopowieściwwiększejczęściwytworem
wyobraźni.Przypuszczał,żenatknęlisięnastare
ogniskoiwymyśliliodpowiedniąhistorię,mającfrajdę
zwypytywaniamiejscowychiprowadzeniaśledztwa.
Byłotozapewnebardziejekscytująceniżzbieranie
grzybówczyjazdanarowerze.Terazplułsobie
wbrodę.
Dobra,jedź.WeźJadlinę,możecisięprzydać.
Przydasię,przyda.Wolę,żebyktośinny
przycisnąłmoichchłopców.Japogadamzlokalną
policją.
Ostrożnie,toichteren,ichśledztwo.
Wiem,aleprzecieżniebędąprzesłuchiwaliludzi
wGdańsku.Usiebieniechprowadząsprawę,alefacet
jeststąd,więcnapewnoitaksiębędziemywto
angażowaćwramachpomocy.Bezwspółpracysięnie
obejdzie.PozatymWidockiegosamichcieli.KażęAni
sprawdzić,cosiędaodenacie,podeślemimailem.
Jadę.NiechszefpowieJadlinie,żebyczekałprzy
samochodzie,zarazzejdę.
Powodzenia.
Prawienormalnymkrokiem,żebyniebudzić
sensacjiwśródmijanychnakorytarzukolegów,Uszkier
wyszedłzkomendy.Przedtemzleciłpodkomisarz
Więdzikzgromadzeniejaknajwiększejilościdanych