Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
żeźleusłyszał.Jakdotądpatologtakiesprawy
przekazywałfachowcom,samzajmowałsięciałem.
–Mówiąc„nam”,miałemnamyślipolicję.
Zabezpieczęowadyidamentomologowi.Będzietrzeba
dokładniesprawdzićterenwpromieniumniejwięcej
siedmiumetrówodciała,niektóreowadynie
przechodzącałegocyklurozwojowegonaswoim
żywicielu,tylkoobokniego.Dobra,teraztyopowiadaj.
–Nowiecie,dzieci,jaktodzieci,sąruchliwe
iciekawskie,łażąpocałejokolicywtowarzystwie
miejscowych.Podczaswyprawynatknęlisię
napozostałościpoognisku,jakieśfragmentyodzieży
ipodobnokrew.
Mającdodyspozycjijeszczeponadtrzygodziny
jazdy,nadkomisarzdosyćszczegółowoopowiedział
opoczynaniachswoichlatorośli.Widockiztrudem
stłumiłśmiech,rozumiałwściekłośćprzyjaciela,ale
znakomiciezdawałsobiesprawęztego,żechłopcy
równieżmusielibyćźliirozczarowani;ojciecniedość,
żeichzbył,tojeszczezdrowoopieprzył.Rozmowę
przerwałopikaniekomórekobupolicjantówiJadlina
natychmiastsprawdziłpocztę.
–No,comasz?
–Moment,logujęsię,alemuli,chybajest
nagranicyzasięgu...Dobra,mam.TadeuszCzurski,lat
trzydzieścisześć,zamieszkaływGdańsku…No,tojuż
wiemy.Żona…niemieszkająrazem,aleorozwódnie
wnieśli,bezdzietny.Nienotowany.Pracownikjednej
zfirmochroniarskich,miałurlop,dwatygodnie,dzisiaj
powiniensiępojawićwpracy,szefjestzdziwiony,