Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–ChybawidzęAndrew!–Cathypisnęłaradośnie
ipalcempokazałasynkowijegotatę.
Nagórnympokładziekażdyztrzechtysięcy
marynarzystałwlekkimrozkroku,zdłońmisplecionymi
zaplecami.Wszyscymielinasobiebiałe,galowe
munduryiztejodległościniesposóbbyłorozróżnić
twarzy.Ceciliaczułanapoliczkachpodmuchywiatru,
machałaikrzyczała.MożeIanjądostrzeże.
–PotrzymajAmandę.–CarolpodałaCeciliiswoją
trzyletniącóreczkę.
Ceciliachętniewzięładzieckonaręce.Dawniejnawet
samjegowidoksprawiałjejból.Allison,córeczkajej
iIana,urodziłasięwtymsamymtygodniucoAmanda.
Gdybyżyła,miałabyteraztrzylatka.Niestetypokilku
dniachumarła,ajejśmierćprawiezniszczyła
małżeństworodziców.Gdybynierozsądnasędzina,
którazignorowałaogólnieprzyjętezasadyiniedała
imrozwodu,skończylibytaksamosmutno,jakwiele
innychpar.
–Ian,tutaj!–Uniosłarękęnadgłowę.–Widzisz
swojegotatusia?–spytałaAmandę,leczmałamocno
objęłajązaszyjęiukryłabuzięnaramieniuCecilii.
–Patrz,tamjesttatuś.–Carolpalcemwskazała
lotniskowiec.
Dziewczynkaspojrzaławtamtąstronęisię
rozpromieniła.MatkawzięłajązobjęćCecilii
iprzytuliładosiebie.
Wydawałosię,żeminęłacaławieczność,zanim
marynarzezpłóciennymiworkamiwrękachruszyli
potrapienaląd.Pochwilizaczęłysięgłośnepowitania,
płaczeiśmiechy,ludzietonęlisobiewramionach.