Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
kiedywetrojezaczniemywspólneżycie,dzieńpodniu,
miesiącpomiesiącu,rokporoku.–ObjęłaJonaiukryła
twarznajegopiersi.
–Tośmieszne,żechceszmieszkaćtutajażdoślubu
–oznajmiłjużbezuśmiechu.
–Możeitak,alewolępoczekać.–Popełniławżyciu
zbytwielebłędówipostanowiła,żetomałżeństwo
zaczniesiętak,jakpowinno.
–Przecieżmamydziecko,więcjużnie
–Naprawdęmaszmizazłe?–Spojrzałananiego,
zastanawiającsię,jakubraćwsłowato,coczuła.
–Jeszczejak!Alemogępoczekać,jeślidlaciebie
totakieważne.
Cmoknęłagowbrodęwpodzięcezacierpliwość.
Przytuliłasiędoniego,aonwplątałpalcewjejciemne
włosyiprzycisnąłwargidoust.Jegonamiętność
ioczywistepożądaniesprawiły,żeomalniezmieniła
zdania.Towszystkobyłotakienoweiekscytujące.
Wystarczyłprzelotnypocałuneklubuścisk,aby
natychmiastogarniałaichfalaszaleńczejnamiętności.
Gdywsypialnirozległsiępisk,Jonzwestchnieniem
wypuściłMaryellenzobjęć,aonapomknęładopokoju
iwyjęłacóreczkęzłóżeczka.Zmieniłapieluszkę,
przyniosłamałądokuchniiposadziławwysokim
foteliku.NajegoblaciejużczekałynaKatiesok
iherbatnik.
Katie,wyspanaiwdobrymhumorku,chwyciła
kubeczekizgłośnymchlipnięciemwyssałałyksoku,
anastępniezabębniłakubkiemoplastikowątacę.
–Najejwidokzawszemamwrażenie,żedziecko
toprawdziwycud.–Jonkucnąłobokfotelika.–Jesteś