Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
nawyposażeniupowstańczychoddziałów,sięgnęłybyłatwoitutaj.
Wiedzielijużwarmii,żePolacyoileniestrzelajązzasadzki
napojedynkistrzeleckiesięnieporywają.Aniechbyzresztą.
Patrz,RumelpowiedziałKorsakowipodałmulornetę.
Uśmiechałsięprzytym,jakstudentzaczajonywkrzakachnad
jeziorem,któryoferujekoledzewglądnakąpieliskonagichpanien.
Zlornetytej,ciężkiej,niczymdwiesprzężonearmaty,
aprzywiezionejzwojnykrymskiej,byłwyjątkowodumnyichwaliłsię
niąprzybyleokazji.Takżeśmianosię,rotmistrzradbyprzeznią
zajrzećsobieiwnieobyczajnądziurę,byletylkodowieść,żeiztej
pozycji,pociemku,widziprzezniągwiazdy.
Kornetująłwdłońokrytąbiałąrękawiczką,ipatrzyłchwilę
naczworoboki.Alepozasłonecznympobłyskiemnakosach,
efektownymtrzebaprzyznać,niedostrzegłnapolanieniczego
szczególnego.
Tam,podpagórkiemzniecierpliwiłsięrotmistrz,gdyRumel
chciałmuoddaćlornetę.Byłozbytgorąco,bybawićsięofiarą,jakkot
schwytanymwróblem,więckornetramionamiwzruszył,idalejpatrzeć
niechciał.AleKorsakowzjeżyłsięizesztywniał,musiękości
policzkowewyostrzyłynibyuTatara.
Patrz,kiedykażęwarknął.
AlegdyRumelponowniespojrzałprzezpowiększająceszkła,
rotmistrzzaśmiałsięznowu,jakzżartu.Ipoklepałswegosiwka.
Tentam,napieńkuskarczowanym.
Rumelzobaczyłsiedzącegopodsamymwzgórkiemmężczyznę,
pochylonegoniecowprzód,itrzymającegosięoburączzagłowę.
Pijanypewnie,jobjewo...Tymrazemwgłosiedowódcy
szwadronubrzmiałoteżjakbyuznanie.
Rumelpokręciłlornetą,obrazwyostrzyłsiędostatecznie.
Tokamień,niepieniekoblizałwargi.Staliwsamymsłońcu,
koniechrypiały,spragnionenapewnoniemniejniżoni.
PatrznakotylionnapiersinalegałKorsakow.Toichwódz.